Blamaż mistrzów Polski

11

W derbowym spotkaniu 15. kolejki ekstraklasy Mistrzowie Polski piłkarze ręczni Interferii Zagłębia Lubin przegrali na wyjeździe z beniaminkiem ligi Miedzią Legnica 27:28 (13:16).

Spotkanie rozpoczęło się dla podopiecznych Jerzego Szafrańca obiecująco. Choć pierwszą zdobyli gospodarze, to kolejne trzy były już autorstwa "Miedziowych", którzy po czterech minutach prowadzili 3:1. Chwilę później legniczanie doprowadzili jednak do remisu po 3. Jeszcze w 10. minucie mistrzowie Polski prowadzili z beniaminkiem 6:5, ale do końca tej części gry niespodziewanie na parkiecie inicjatywę mięli gospodarze, którzy grali bez najmniejszego respektu dla mistrzów, z zimną krwią wykorzystując nadarzające się okazję. Bardzo dobrą partię rozgrywał najlepszy strzelec ekstraklasy Michał Adamuszek, który raz po raz ośmieszał lubińską obronę. Między słupkami legnickiej bramki znakomicie spisywał się Kazik Kotliński i na efekty nie trzeba było długo czekać. Gospodarze pod koniec pierwszej połowy uzyskali nawet 6-bramkową przewagę! Trener Jerzy Szafraniec poprosił o czas dla swojej drużyny i dał wskazówki zdezorientowanym nieco zawodnikom. Wystarczyło to, by zniwelować straty do przerwy z sześciu na trzy bramki.

Wydawało się, że w drugiej połowie lubinianie przejmą inicjatywę, tym bardziej, że Miedź grała praktycznie jedną siódemką i po pierwszej części meczu legniccy zawodnicy wyglądali na nieco zmęczonych. Podopieczni Jerzego Szafrańca mozolnie niwelowali straty, w czym pomogło indywidualne krycie Adamuszka. Dziesięć minut po wznowieniu gry na tablicy wyników było 20:19 dla gospodarzy. Kolejne dziesięć minut to koncertowa gra bramkarzy – Kazika po stronie Miedzi i Vitka po stronie Interferii. Efekt? W przeciągu dziesięciu minut obydwie drużyny zdobyły łącznie zaledwie pięć bramek. Na szczęście cztery z nich były autorstwa zawodników Interferii, dzięki czemu wyszliśmy na prowadzenie 23:21. Niestety. Lubinianie nadal grali bez pomysłu, popełniając proste błędy, a do tego grając nieskutecznie w ataku. W przeciwieństwie do Miedz, która wykazała się niesamowitą wolą walki i do końca grała o zwycięstwo. W końcowych minutach katem mistrzów Polski okazał się gracz, który jeszcze w ubiegłym sezonie występował w lubińskiej drużynie… Radosław Fabiszewski wziął ciężar gry na siebie i pogrążył faworyzowanych gości, rzucając bramki w najważniejszych dla swojej drużyny momentach. W całym spotkaniu "Fabio" wpisał się na listę stzrelców aż osiem razy. To głównie dzięki jego bramkom pięć minut przed zakończeniem spotkania Miedź prowadziła 26:24, ale podopieczni Jerzego Szafrańca do końca walczyli o korzystny wynik, choć nie za wiele im dzisiaj wychodziło. W ostatniej minucie gospodarze prowadzili 28:27, a lubinianie mieli jeszcze szansę na remis. Na sekundy prze końcową syreną rut karny wykonywał Bartłomiej Tomczak, jednak Kazimierz Kotliński nie dał się pokonać i sensacja w Legnicy stała się faktem. Po końcowej syrenie radości zawodników i kibiców Miedzi nie było końca. Beniaminek wygrał z Mistrzem, i trzeba przyznać, że wygrał zasłużenie.

Miedź: Kotliński – Skalski 3, Adamuszek 5, Będzikowski 3, Fabiszewski 8, Grębosz 1, Szabat 3, Rosiak 5, Góreczny.

Zagłębie: Świrkula, Covtun, Malcher – Orzłowski, Stankiewicz 3, Niedośpiał 4, Górniak 4, Tomczak 3, Kozłowski, Kubisztal 5, Jaszka 6, Obrusiewicz 2.


POWIĄZANE ARTYKUŁY