To dla nich ważny dzień. Dziś nie czują się gorsi, ani w żaden sposób pominięci. Lubińscy niewidomi i niedowidzący świętują dziś Dzień Białej Laski. Z tej okazji zorganizowali specjalne spotkanie, na które zaprosili też prezydenta Roberta Raczyńskiego.
Niewidomi nie mają łatwego życia. Na każdym kroku napotykają na bariery komunikacyjne.
– Obecnie największym problemem jest dla nas brak mówiących świateł – przyznaje Teresa Woś, prezes Koła Polskiego Związku Niewidomych w Lubinie. – Niektórzy niedowidzą, inni są zupełnie niewidomi i ratuje ich tylko biała laska, a takie światła znacznie ułatwiłyby nam funkcjonowanie w mieście. Zamierzamy zwrócić się z apelem do prezydenta, bo zawsze możemy liczyć na jego pomoc – dodaje.
Dziś lubińscy niewidomi obchodzą swoje święto. – My, którzy widzimy, nie rozumiemy tych, którzy nie widzą. Więc czasem gdy chcemy pomóc, lepiej zapytać, bo możemy chybić z naszą pomocą – mówi prezydent Lubina Robert Raczyński, przypominając historię z własnego doświadczenia, jak chciał dać związkowi niewidomych większą siedzibę. Niewidomi jednak odmówili. Wytłumaczyli, że przez wiele lat przyzwyczaili się do lokalu na Traugutta, mają wyliczone krokami, jak tam trafić. – Trzeba spotkać tych ludzi, żeby ich zrozumieć – dodaje włodarz Lubina.
Dlatego dla niewidomych tak ważne są nich wspólne wycieczki integracyjne i spotkania, podczas których mogą porozmawiać o wspólnych problemach, wymienić się doświadczeniami. Oprócz tego regularnie dwa razy w tygodniu, w środy i czwartki, spotykają się w swojej siedzibie przy ulicy Traugutta.
Koło Polskiego Związku Niewidomych działa w Lubinie już od kilkudziesięciu lat. Obecnie skupia 200 dorosłych członków i 25 dzieci.