Bez zgody weszli do piwnicy

48

PICT0116.JPGBezprawnie weszli do jego piwnicy i pozostawili liczne
nieczystości. Pan Wojciech z Lubina jest oburzony zachowaniem pracowników
spółdzielni mieszkaniowej. – Takie zachowanie jest nieludzkie- podkreśla
mężczyzna.

Do zdarzenia doszło w minioną środę. Mężczyzna, który wszedł
do swojej piwnicy, zauważył wydostające się z niej nieczystości i poczuł
nieprzyjemny zapach. Zauważył też nieporządek. 
Uszkodzone były też drzwi, na których widać było wyraźne ślady czyjejś
obecności. – Od sąsiadki, która mieszka nad moją piwnicą,  dowiedziałem się, że wezwała ona pracowników
spółdzielni w celu usunięcia awarii związanej z  zatkanymi rurami odpływowymi- opowiada mieszkaniec. – Pracownicy
poinformowali ją, że awarię można usunąć jedynie w piwnicy, po czym od któregoś
z sąsiadów wzięli klucz od głównego wejścia do piwnicy. Rura z pionu znajduje
się w mojej piwnicy, dlatego mężczyźni jak profesjonalni włamywacze weszli do
mojej piwnicy, odkręcili dekiel i wszystko co było w rurze, zleciało do mojej
piwnicy. Następnie drzwi zostały zamknięte bez uprzątnięcia nieczystości. W tym
czasie ja i moja żona byliśmy w domu, jednak nikt ze spółdzielni nie
poinformował nas o zdarzeniu.

Pan Wojciech podkreśla, że takie zachowanie jest wręcz
abstrakcją. Mimo usunięcia części nieczystości w jego piwnicy znajdują się
jeszcze resztki papieru toaletowego, a w powietrzu unosi się nieprzyjemny
zapach.

Ze sprawą pan Wojciech udał się do spółdzielni. – Dałem im
dwa dni czasu na jakąś reakcję, jednak do tego czasu nie zauważyłem  z ich strony żadnej chęci pomocy w
uprzątnięciu tego bałaganu- podkreśla mężczyzna.- Z tego względu w międzyczasie
zgłosiłem sprawę na policję. Zapytałem też prezesa czy w ogóle wie o tym
zdarzeniu i czy istnieje jakiś protokół wejścia. Niczego takiego nie było, nic
nie wiedział prezes, w dziale technicznym nie znano szczegółów usuwania tej
awarii.

Policja potwierdziła zgłoszenie włamania z kradzieżą. – W
tej sprawie trwa postępowanie- powiedziała nam Elwira Zboińska, oficer prasowy
KPP.

Pan Wojciech jest poirytowany sprawą. – Czy pracownicy w ten
sam sposób weszliby też do mojego mieszkania- pyta rozżalony. – Przecież należy
mi się trochę prywatności.

W tej sprawie próbowaliśmy porozmawiać z prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko-Własnościowej
 im J. Wyżykowskiego, jednak ze
względu na brak czasu, nie był w stanie poświęcić nam paru minut.

– Oczekuję wyjaśnienia  ze strony spółdzielni,
czyli przede wszystkim uprzątnięcia i zdezynfekowania mojej piwnicy- podkreśla
pan Wojciech. – Nie usłyszałem nawet słowa przepraszam z ich strony.
Poinformowałem też prezesa i policję, że zaginął młot udarowy wartości 500
złotych. Nie oskarżam pracowników o kradzież, jednak faktem jest, że zaginął po
ich obecności.

Mężczyzna nigdy nie spotkał się z tak skandalicznym
zachowaniem ze strony spółdzielni, dlatego liczy na pozytywne  załatwienie sprawy.

MS


POWIĄZANE ARTYKUŁY