Mieli jechać na wycieczkę, jednak na miejscu pojawiła się policja. I dobrze, bo niewiele brakowało, by doszło do tragedii. Podczas kontroli autobusu szybko wyszło bowiem na jaw, że ani kierowca ani pojazd nie nadaje się do podróży. – Autokar, który miał przewozić dzieci, miał niesprawny układ hamulcowy, kierowniczy, a żeby tego było mało, policjanci ujawnili ponadto wycieki płynów eksploatacyjnych – wylicza Sylwia Serafin z lubińskiej komendy.
Dziś rano rodzice uczniów jednej ze szkół w Lubinie poprosili policjantów o sprawdzenie autokaru przed wycieczką ich dzieci do Zielonej Góry.
– Funkcjonariusze zaczęli od sprawdzenia kierowcy autobusu. Bardzo szybko okazało się, że ten, zgodnie z przepisami, po przepracowaniu ostatnich sześciu dni, powinien odpocząć. Z uwagi na brak możliwości kontynuowania prowadzenia autokaru, powiadomiono właściciela firmy, w celu podstawienia innego, zdolnego do kierowania tym autobusem kierowcy – relacjonuje policjantka.
Mundurowi postanowili jednak sprawdzić także stan techniczny pojazdu. Tutaj także policjanci ujawnili liczne nieprawidłowości. – Autokar, który miał przewozić dzieci miał niesprawny układ hamulcowy, układ kierowniczy, a żeby tego było mało, policjanci ujawnili jeszcze wycieki płynów eksploatacyjnych z pojazdu – wyjaśnia Sylwia Serafin.
Nieprawidłowości układu hamulcowego potwierdzono potwierdziły się podczas kompleksowej kontroli na stacji diagnostycznej w Lubinie.
Kierowcy zakazano dalszej jazdy, a także ukarano mandatem karnym w wysokości 500 zł, natomiast dyrekcja szkoły wezwała innego przewoźnika, którego autokar po sprawdzeniu przez funkcjonariuszy został dopuszczony do jazdy.