Przeszło cztery lata trwa spór studentów z uczelniami w kwestii wnoszenia opłat za egzaminy poprawkowe. W ostatnim czasie po stronie studentów stanął rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. Być może dzięki temu egzaminy poprawkowe nie będą obciążać kieszeni studenta.
Przeciętny egzamin poprawkowy kosztuje od 30 do 500 zł. W związku z tym zdarza się, że w skali roku student zmuszony jest zapłacić za poprawki nawet 1000 zł. Zdaniem rzecznika praw obywatelskich tego typu opłaty mogą być nieuzasadnionym sięganiem władz szkół do kieszeni studenta.
Parlament Studentów RP odbiera liczne telefony ze skargami studentów, którzy muszą płacić za egzaminy poprawkowe. Szef parlamentu, Leszek Cieśla, potwierdza, że takie opłaty są nielegalne. Mimo to, minister nauki, Barbara Kudrycka, nie przyjmuje w tej sprawie jednoznacznego stanowiska. W publicznych wystąpieniach stwierdza, że nie chce być kością niezgody między studentami a władzami uczelni. Być może na zmianę jej stanowiska wpłynie pismo wystosowane przez rzecznika Kochanowskiego. Kudrycka przyznała już nawet, że zgadza się z opinią rzecznika praw obywatelskich, że potrzeba jest bardziej precyzyjna regulacja tej sprawy.
Minister Kudrycka dodaje też, że zespół do spraw reformy szkolnictwa wyższego pracuje nad finansowaniem uczelni. Jeśli nowe przepisy zakażą płatnych poprawek, wiele uczelni może popaść w tarapaty finansowe. Z takiego rozwiązania usatysfakcjonowani byliby jednak studenci.
– W końcu ktoś zrozumiał, że płatne egzaminy to już przesada. Płacimy za studia, więc dlaczego mamy dodatkowo płacić za egzaminy. To za dużo jak na naszą kieszeń – potwierdzają zgodnie studenci zaoczni.
Na szczęście uczelnie w naszym regionie nie pobierają opłat za egzaminy poprawkowe. Płatne są jedynie egzaminy warunkowe, co często jest mylone przez studentów.
MS