Dziś ulicami kilkuset miejscowości w Polsce przeszedł Orszak Trzech Króli. To wydarzenie to tradycja również w Lubinie. Odbyło się ono w naszym mieście już po raz dwunasty, a przyłączyły się do niego, jak zwykle zresztą, tłumy mieszkańców.
Uczestnicy Orszaku, idąc w tym barwnym i radosnym korowodzie, celebrują dzień Objawienia Pańskiego, nazywany świętem Trzech Króli.
Tradycja Orszaków Trzech Króli narodziła się w Polsce w 2008 roku. Lubin przyłączył się do tej inicjatywy kilka lat później i od tamtej pory tutejszy Orszak Trzech Króli systematycznie się rozrasta. Dziś w pochodzie wzięło mnóstwo lubinian, a także mieszkańców okolicznych miejscowości. Jak zwykle było bardzo rodzinnie, bo przyłączyli się i najmłodsi, i młodzież, dorośli, jak i seniorzy.
Choć pałeczkę organizatora od księdza Mariusza Jeżewicza przejął ksiądz Tomasz Rutkowski, to trasa i scenariusza lubińskiego Orszaku pozostały niezmienione. Kolorowy korowód wyruszył z rynku i dotarł do hali widowiskowo-sportowej Regionalnego Centrum Sportowego, by pokłonić się nowo narodzonemu Jezusowi.
Najpierw oczywiście, jeszcze w rynku, było powitanie trzech królów: Baltazara, Melchiora i Kacpra. Po drodze zaś na uczestników Orszaku czekały anioły ze słodkościami, a także psotne diabły, które odstraszały ogniem i hukiem, próbując zatrzymać pochód. Nikt jednak nie uległ szatańskim pokusom i barwny rozśpiewany korowód bez trudu dotarł przez bramę nieba do betlejemskiej stajenki w hali, gdzie odbyło się wspólne kolędowanie.
Tu szejk Baltazar, cesarz Melchior i król Kacper złożyli dary maleńkiemu Jezusowi. Swe upominki wręczyli mu także przedstawiciele władz miasta, powiatu i gminy wiejskiej: prezydent Lubina Robert Raczyński, przewodniczący rady miejskiej Tomasz Górzyński, radne Joanna Kot i Edyt Orłowska, przewodnicząca rady powiatu Jadwiga Musiał i radny gminy Lubin Krzysztof Kandut. Wśród oddających pokłon byli również aniołowie, górnicy, młodzi piłkarze z Amico, harcerze czy mali górale i młodzież z oratoriów.
W tym roku w rolę Jezusa wcielił się dwumiesięczny Dominik, który nic sobie nie robił z zamieszania, jakie było wokół, gwaru oraz hałasu i spokojnie przyjął większe zainteresowanie swoją osobą. Maryję i Józefa odegrali zaś jego rodzice: lubinianie Justyna i Grzegorz, którzy już w poprzednich latach brali udział w Orszaku, ale nigdy jako „aktorzy”.
– Zaproponowała to pani z sekretariatu w Salezjańskiej Szkole Podstawowej, do której chodzi trójka naszych dzieci, i się zgodziliśmy – uśmiecha się pani Justyna, przyznając, że „Jezus” nie jest jedynakiem, bo ma aż piątkę rodzeństwa. – Mamy szóstkę dzieci: Józia, Anię, Marcela, Paulinkę, Klarę i Dominika – wylicza pani Justyna.
Dziś oprócz Dominika w Orszaku swoje role odegrało również dwoje z jego rodzeństwa: Ania była aniołem, a Marcel pasterzem.
Jak przyznaje pani Justyna, tremy nie było. Za to, jak można sądzić po uśmiechu dzieci, było mnóstwo radości.
– Bardzo dobrze wyszło, wszyscy są zadowoleni, radośni i dziękuję Bogu za to wszystko, co się dziś stało – nie kryje radości ksiądz Tomasz Rutkowski, dyrektor Salezjańskiej Szkoły Podstawowej, który w tym roku debiutował jako organizator lubińskiego Orszaku. – Przygotowania trwały półtora miesiąca. Na pewno zawsze jest to trud, bo wynikają sytuacje niespodziewane, ale wszystko się udało. To nie tylko moja zasługa, ale mnóstwa ludzi, którzy wspomagali, są to zarówno uczniowie, rodzice, ale również działający w różnych parafiach, miasto, RCS – dodaje.
Choć w tym roku temperatura na dworze nie dała się we znaki uczestnikom Orszaku, to i tak – tradycyjnie już – w hali czekały na nich ciepłe napoje oraz pierniczki.
Tegoroczny Orszak Trzech Króli nawiązuje tematyką do dwóch wielkich rocznic, które obchodzimy. Pierwsza z nich to Rok Jubileuszowy ogłoszony przez papieża Franciszka z okazji 2025-lecia narodzin Chrystusa, druga – 1000-lecie koronacji pierwszego polskiego króla Bolesława Chrobrego.
Fot. Tomasz Folta