Jan Urban w najbliższym czasie nie musi się martwić o posadę szkoleniowca KGHM Zagłębia Lubin i prawie na pewno poprowadzi on zespół w meczu z Koroną Kielce. Nasuwa się pytanie, czy zwalnianie trenera na kilka meczy przed końcem rundy to dobry pomysł? W przypadku nowego opiekuna zespołu wyniki nie poprawią się od zaraz. Nowy człowiek, to nowa technika gry, a co za tym idzie inny system szkolenia. Niestety w dalszym ciągu do odpowiedzialności pociąga się głównie trenerów.
– Piłkarze są pod kapeluszem. Zawsze zawodnik myśli, że trenera zwolnią, a mnie na pewno nie. Bo w Polsce jest tak, że w dziewięćdziesięciu pięciu procentach winę za złe wyniki ponosi trener, a zawodnicy tylko pięć procent – mówi Bogusław Baniak, szkoleniowiec Miedzi Legnica. Jeśli trener ma zbyt duże wymagania co do zawodników, to po pewnym czasie może się spodziewać buntu na własnym okręcie. Takich sytuacji w polskim sporcie było wiele. Złe wyniki mogą być spowodowane lenistwem piłkarzy bądź po prostu tym, że nie chcą się uczyć od najlepszych. Statut „piłkarskiego gwiazdora” ma wielu zawodników. Niektórzy po prostu nie nadają się do gry w piłkę nożną. Także nie zawsze najgorszy jest trener, choć są też i tacy, którzy nie powinni wykonywać tego zawodu.
Należy się skupić na problemie podziału odpowiedzialności za wyniki. – Łatwiej niestety zwolnić jedną osobę w postaci trenera niż kilku zawodników. Zawsze tłumaczenie jest jedno, że są to duże koszta, dlatego leci szkoleniowiec – mówi Jerzy Dzikowski, trener łucznictwa. Rzeczą jasną jest, że trener ma być jak dowódca, ale jego prawą ręką na boisku powinien być kapitan zespołu, który w razie zagrożenia potrafi podnieść morale swojej drużyny. Czy jest tak w przypadku Zagłębia Lubin. Otóż nie. Bardziej widoczny na murawie jest ostatnio Arkadiusz Woźniak niż Szymon Pawłowski. Po tym pierwszym widać, że miedziowy klub i kibice są najważniejsi. – Zawsze odpowiedzialność za wyniki ponosił kapitan zespołu i rada drużyny. W jej skład wchodzili zawodnicy. Tak zawsze było. Kapitan powinien być osobą charyzmatyczną. Powinien umieć wesprzeć zespół w trudnym momencie, a kiedy drużyna gra źle, to porządnie krzyknąć na swoich zawodników – mówi Romuald Kujawa, kapitan Zagłębia Lubin, mistrza Polski 1991.
Zarówno zawodnicy jak i trenerzy znoszą porażki czy wygrane jednakowo. – Czy zawodnik, czy trener nieważne. Odpowiedzialność powinna być podzielona po połowie – twierdzi Jerzy Dzikowski. Taka sytuacja dotknęła piątkowego rywala Zagłębia. Drużyna w zeszłym sezonie zakończyła rozgrywki na 13 miejscu. Jedno krótkie cięcie kadry zawodniczej było kluczem do sukcesu. W tym sezonie Korona zajmuje 3 miejsce w lidze i jest jedną z najgroźniejszych drużyn.
Może pierwszy krok należałoby w końcu zrobić w kierunku samych zawodników. Bo przecież nie są już małymi dziećmi i wiedzą, że gra w zespole to ogromna odpowiedzialność. Liczy na nich duża grupa kibiców, którzy powoli tracą cierpliwość, a pieniądze za bilet na pewno wykorzystaliby w inny sposób. Może przyjść taki dzień, że stadion po prostu będzie pusty.