LUBIN. Jeden z kierowców wrocławskiego PKS-u trafił do szpitala z obrażeniami głowy. Mężczyzna zasłabł za kółkiem, w wyniku czego autobus uderzył w przydrożną latarnię, znajdującą się tuż obok supermarketu Aldi. Autokarem jechało około 20 pasażerów. Większość wybierała się na urlop. Uczestnikom nic się nie stało.
Część grupy to wczasowicze, którzy jechali nad Bałtyk. W autobusie było dwóch kierowców. Z relacji zmiennika wynika, że jego kolega podczas kierowania pojazdem zsunął się z fotela i upadł na podłogę. – Mężczyzna to mieszkaniec Oleśnicy. Według ustaleń lekarza, powodem omdlenia mogły być skoki ciśnienia atmosferycznego i prawdopodobnie przemęczenie.
W wyniku zdarzenia uszkodzony został przód oraz nadkole autokaru. Na chodniku straż pożarna przysypała piaskiem płyny chłodniczy i wspomagania, które wyciekły w wyniku uderzenia w latarnię. Na miejsce dotarła policja, która teraz ustala wszystkie szczegóły.
Po wypadku droga jest całkowicie przejezdna. Teraz policja czeka na przyjazd elektryków, którzy odłączą zasilanie lampy. Potem pojazd zostanie usunięty.
Pasażerowie czekają teraz na przyjazd kolejnego autokaru. – Dostaliśmy informację, że mamy garować aż dwie godziny. To jakiś absurd! – denerwuje się wczasowicz. – A nie lepiej by było wyruszyć lubińskim PKS-em – pyta zbulwersowany mężczyzna. – Nie dostaliśmy żadnej informacji, co teraz z nami będzie, musiałem dzwonić do znajomych, żeby podali mi numer do biura PKS we Wrocławiu – wyjaśnia.
Część pasażerów jechała do Zielonej Góry. – Koleżanka miała w południe stawić się w sądzie, a teraz co? – dopytuje kobieta. – Rozumiemy, że to jest wypadek losowy, ale nikt się nami nie zainteresował – mówi z oburzeniem pasażerka.
Ranny w głowę kierowca pozostanie w szpitalu prawdopodobnie na dłużej.