Armia pyta o zdrowie (FOTO)

54

POWIAT. Jedni od razu mogliby założyć mundur, inni wolą nigdy nie wstępować do służby. Ale książeczki wojskowe musi mieć każdy mężczyzna. Powiatowa Komisja Lekarska rozpoczęła pracę.

W tym roku obowiązkowe badania zdrowia, określające przydatność do armii odbywają młodzieńcy urodzeni w 1992 roku. W sumie przed komisją stanie blisko tysiąc osób.

– Chcielibyśmy, żeby jak najwięcej z nich otrzymało kategorię A – mówi z uśmiechem major Arkadiusz Jackiewicz z Wojskowej Komendy uzupełnień w Głogowie.

– Jakby się dało, to wolałbym jak najniższą. Poboru nie ma. Teraz. Ale to wiadomo, co będzie kiedyś? – przyznał jeden z oczekujących na wpis do wojskowej ewidencji chłopaków. Codziennie w Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących przy ul. KEN, gdzie pracuje komisja, stawia się około 30 osób.

– Jedną z pierwszych była… dziewczyna, i to ochotniczka. I dostała kategorię A – informuje przewodniczący komisji, lekarz Wojciech Trzeciak.

– Są tacy, którzy już od podstawówki wiedzieli, że chcą być w armii – mówi Krzysztof Juściński, zastępca szefa WKU. – I przychodzą na rozmowę dobrze przygotowani.

Na taką ocenę nie mógł liczyć mężczyzna, który wszedł do gabinetu o kulach. Miał złamaną nogę, ale zapewniał, że nie był to pretekst, by wymigać się od wojska.

– Dzisiaj dostanie kategorię B i czasową niezdolność do służby, a po roku znowu stanie przed komisją – wyjaśnia Wojciech Trzeciak.

– Są tacy, którzy już od podstawówki wiedzieli, że chcą być w armii – mówi Krzysztof Juściński, zastępca szefa WKU. – I przychodzą na rozmowę dobrze przygotowani.

Czekający na swoją kolejkę Wojciech, jeszcze uczeń technikum, potwierdza, że armii się nie boi. Przeciwnie.
– Zastanawiam się, czy iść na studia informatyczne, czy do szkoły oficerskiej. Nie, żebym kochał wojsko, mundury też mnie nie kręcą, ale oficer może nieźle zarobić.

Komisja Lekarska będzie pracować w powiecie lubińskim do połowy czerwca.


POWIĄZANE ARTYKUŁY