POWIAT. Jedni od razu mogliby założyć mundur, inni wolą nigdy nie wstępować do służby. Ale książeczki wojskowe musi mieć każdy mężczyzna. Powiatowa Komisja Lekarska rozpoczęła pracę.
W tym roku obowiązkowe badania zdrowia, określające przydatność do armii odbywają młodzieńcy urodzeni w 1992 roku. W sumie przed komisją stanie blisko tysiąc osób.
– Chcielibyśmy, żeby jak najwięcej z nich otrzymało kategorię A – mówi z uśmiechem major Arkadiusz Jackiewicz z Wojskowej Komendy uzupełnień w Głogowie.
– Jakby się dało, to wolałbym jak najniższą. Poboru nie ma. Teraz. Ale to wiadomo, co będzie kiedyś? – przyznał jeden z oczekujących na wpis do wojskowej ewidencji chłopaków. Codziennie w Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących przy ul. KEN, gdzie pracuje komisja, stawia się około 30 osób.
– Jedną z pierwszych była… dziewczyna, i to ochotniczka. I dostała kategorię A – informuje przewodniczący komisji, lekarz Wojciech Trzeciak.
– Są tacy, którzy już od podstawówki wiedzieli, że chcą być w armii – mówi Krzysztof Juściński, zastępca szefa WKU. – I przychodzą na rozmowę dobrze przygotowani.
Na taką ocenę nie mógł liczyć mężczyzna, który wszedł do gabinetu o kulach. Miał złamaną nogę, ale zapewniał, że nie był to pretekst, by wymigać się od wojska.
– Dzisiaj dostanie kategorię B i czasową niezdolność do służby, a po roku znowu stanie przed komisją – wyjaśnia Wojciech Trzeciak.
– Są tacy, którzy już od podstawówki wiedzieli, że chcą być w armii – mówi Krzysztof Juściński, zastępca szefa WKU. – I przychodzą na rozmowę dobrze przygotowani.
Czekający na swoją kolejkę Wojciech, jeszcze uczeń technikum, potwierdza, że armii się nie boi. Przeciwnie.
– Zastanawiam się, czy iść na studia informatyczne, czy do szkoły oficerskiej. Nie, żebym kochał wojsko, mundury też mnie nie kręcą, ale oficer może nieźle zarobić.
Komisja Lekarska będzie pracować w powiecie lubińskim do połowy czerwca.