Zagłębie Lubin po prostych błędach w defensywie straciło w niedzielę trzy gole na Łazienkowskiej (0:3). Tymczasem najlepszy obrońca tej drużyny od początku ligowej wiosny gra tylko w Młodej Ekstraklasie. – Nie wykluczam, że wróci do pierwszoligowego składu – przyznaje jednak trener Rafał Ulatowski.
Trochę inaczej sprawę widzi prezes Zagłębia Lubin, Robert Pietryszyn, który przypomina, że Arboleda od składu został odsunięty z powodów dyscyplinarnych. – Musi przeprosić kolegów z drużyny. Wtedy zastanowimy się nad jego występami w pierwszej lidze – mówi szef lubińskiego klubu. – Nikogo nie zamierzam przepraszać, bo przepraszają tylko ci, którzy zrobili coś złego. A ja nic złego nie zrobiłem – odpowiada piłkarz.
Kolumbijczyk tydzień temu strzelił gola już w pierwszej minucie meczu zagranicznych gwiazd Orange Ekstraklasy z reprezentacją Polski (3:2). – Pokazałem, że jestem tym samym graczem, który zdobywał z Zagłębiem mistrzostwo – ucieszył się Arboleda. To jego jedyny powód do satysfakcji w ostatnich tygodniach, bo codzienna rzeczywistość polega na treningach z drużyną Młodej Ekstraklasy. – Jestem traktowany gorzej niż jakikolwiek inny piłkarz. Przecież wszyscy wiedzą, że powinienem grać w pierwszej lidze – skarży się Arboleda, który obecnie ekstraklasę widzi tylko z trybun; w sobotę był nawet na meczu Lecha Poznań, w którym chce grać od przyszłego sezonu. Nie ukrywa, że w Lubinie czuje się fatalnie. – Wchodzę do sklepu, a tam kibice pytają mnie: ăczemu nie grasz, przecież jesteś najlepszyÓ. I nie wiem, co im odpowiedzieć – skarży się Kolumbijczyk. – Niech nie udaje, że nie wie, o co chodzi. Przedłużył sobie zimowe wakacje w Kolumbii o trzy tygodnie, a w tym samym czasie jego koledzy Zagłebia wylewali na treningach litry potu – obrusza się Pietryszyn.
Więcej w Przeglądzie Sportowym
Fot. zaglebie-lubin.pl