Arboleda kontra Roger

66

O ile jednak Roger przystąpi do tego meczu wyluzowany, o tyle Arboleda ma sporo kłopotów i nie ukrywa frustracji.

– Nie wszystko w Lubinie wygląda tak, jak powinno. Kilka miesięcy temu, przed moim domem, na oczach mojej rodziny, rzucił się na mnie bandyta i wyciągnął nóż – ujawnia Arboleda. – O mały włos nie doszło do tragedii! Na szczęście pomogli mi sąsiedzi. Udało się bandziora przegonić, ale niepewność pozostała – narzeka Kolumbijczyk.

– W klubie też nie zawsze postępowano względem mnie fair. Raz nie odebrano mojej rodziny z lotniska, pół nocy musieli tam siedzieć. Mimo że wcześniej obiecano mi tę przysługę. Nie wszystko jest też w porządku w moim kontrakcie. Okłamano mnie tu wielokrotnie. Na początku nie znałem polskiego, nie rozumiałem wielu spraw. To się na mnie teraz mści – przyznaje Kolumbijczyk i dodaje, że od trzech miesięcy czeka na rozmowę z prezesem. O czym mają rozmawiać? Zapewne o podwyżce dla piłkarza.

– Obiecano mi, że takie rozmowy odbędą się tuż po moim powrocie z Kolumbii. Wróciłem, minęły trzy miesiące i nic. Nikt nie raczy ze mną porozmawiać.

"Maniek" uśmiecha się słysząc, że to będzie pojedynek najlepszych obcokrajowców w polskiej lidze.

– Już nie mogę się doczekać tej konfrontacji. Krzywdy Rogerowi na pewno nie zrobię, bo jesteśmy kumplami i będziemy walczyli fair – zapewnia.


POWIĄZANE ARTYKUŁY