Ani mgła, ani pożar

111

Gęsta mgła czy może pożar? Takie pytanie z pewnością przyszło do głowy niejednej osobie dojeżdżającej rano do Lubina krajową 36. Okazuje się, że jeden z przedsiębiorców paląc ogniska pozbywał się bioodpadów w swojej firmie.

Fot. Czytelnik

– Codziennie dojeżdżam do Lubina. Od dłuższego czasu systematycznie na terenie szkółki ogrodniczej palone są ogniska. Prawdopodobnie to tylko resztki roślin z tej szkółki, ale i tak gęsty dym widać z daleka, po drodze jedzie się jak we mgle, a smród spalenizny wdziera się do auta. To się dzieje nawet kilka razy w miesiącu. Dlaczego nikt nie reaguje? – pyta nasz Czytelnik.

Rzecznik lubińskiej komendy, asp. sztab. Jan Pociecha, zaznacza, że w grudniu policja nie otrzymała żadnych zgłoszeń w tym konkretnym przypadku. Nie podejmowała też żadnych działań. Ale, podobnie jak działkowców, zakaz spalania jakichkolwiek śmieci, także bioodpadów, obowiązuje! Przypomnijmy, w 2012r. weszła w życie ustawa o odpadach. Dopuszcza ona spalanie biodegradowalnych pozostałości we własnym zakresie tylko wtedy, gdy gmina nie organizuje ich zbiórki. Tymczasem w całym powiecie lubińskim samorządy zapewniają odbiór bioodpadów, zatem każde ognisko, w którym płoną zebrane liście, gałęzie i inne roślinne resztki, jest… nielegalne, a osobie, która „termicznie przekształca odpady poza spalarnią odpadów lub współspalarnią odpadów”, grozi grzywna lub nawet areszt.

Przedstawiciel firmy, z którym się skontaktowaliśmy, zapewnił nas, że od nowego roku ognisk już nie będzie. Firma zainwestowała bowiem w odpowiedni sprzęt do rozdrabniania gałęzi i wszystkie organiczne odpady będą kompostowane, a następnie wykorzystywane na przyległym do szkółki, należącym do właściciela terenie. Trzymamy za słowo!


POWIĄZANE ARTYKUŁY