LUBIN. Tajemnicza zagadka sprzed lat prawdopodobnie już pod koniec maja zostanie rozwiązana. Po raz kolejny grupa amerykańskich archeologów przyjedzie do Lubina w poszukiwaniu szczątków amerykańskiego żołnierza Ewarta T. Sconiersa, które najprawdopodobniej znajdują się na byłym cmentarzu przy ulicy Parkowej.
– Jak tylko zrobi się cieplej, archeolodzy wznowią poszukiwania – informuje lubiński historyk, Stanisław Tokarczuk, który zaangażował się w poszukiwania żołnierza.
To będzie kolejna wizyta amerykańskich archeologów. Ostatni raz fachowcy byli w Lubinie 13 października ubiegłego roku. Szczątki, które wtedy wykopano, trafiły do Instytutu Medycyny Sądowej we Wrocławiu i tam zostały poddane badaniu DNA.
Personalia tych osób nie zostały zidentyfikowane. – Szczątki były niekompletne, więc z powrotem trafiły do Lubina – informuje Piotr Godlewski z warszawskiej Agencji Funeral. – Zostały jednak pochowane na cmentarzu przy ulicy Cmentarnej, a nie jak wcześniej w parku – dodaje Godlewski.
Zdaniem lubińskiego historyka być może archeolodzy dokonali złych pomiarów i szczątki żołnierza znajdują się po innej stronie drzewa.
Przypomnimy, że wszystko zaczęło się od wspomnień lubinianki Stefanii Saracen. Z jej opowieści wynika, że grób żołnierza znajduje się piętnaście metrów od pomnika ku czci jeńców alianckich.
Tuż obok rośnie surmia, drzewo amerykańskiego pochodzenia, które okazało się istotną wskazówką przy lokalizacji grobu. Zdaniem Stefanii Saracen, surmię posadził przyjaciel Amerykanina, tuż po jego śmierci.