Adamuszek i Orzechowski postawili kropkę nad i

26

W ramach 6. kolejki Superligi Mężczyzn, MMTS Kwidzyn podejmował na własnym terenie MKS Zagłębie Lubin. Po bardzo wyrównanej rywalizacji w pierwszej odsłonie meczu, gospodarze wygrywali 13:12. W drugiej partii, na dwie minuty przed końcową syreną było oczywiste, że Lubin wróci do domu bez punktu.

 

Dużo akcji z kontry i wspaniała postawa obu bramkarzy. Niedzielny pojedynek podopiecznych Jacka Będzikowskiego z ekipą z Kwidzyna potwierdził to, że lubinianie wracają do formy.

Od 17. minuty, MKS za sprawą Mikołaja Szymyślika wyszło na prowadzenie 9:8. Prawie do końca spotkania to miedziowi wygrywali i wydawało się, że do szatni taki rezultat się utrzyma. W 28. minucie meczu Rąbel doprowadził do remisu 12:12. Choć Michał Szymyślik wybronił kilka groźniejszych akcji, to jeden błąd w obronie doprowadził do tego, że po pierwszych 30. minutach mamy wynik 13:12 dla gospodarzy.

W drugiej odsłonie spotkania, prowadzenie dla miedziowych dał w 31. minucie, Wojciech Gumiński. Chwilę później było już 14:14 za sprawą Damiana Kostrzewy. Gra była bardzo wyrównana. Najpierw w 49. minucie było 18:18, w 48. minucie 19:19 i ostatni wynik remisowy w tym meczu był w 57. minucie, 23:23. Po chwili Michał Adamuszek i Michał Waszkiewicz dają Kwidzynowi przewagę dwóch trafień. Na minutę przed końcem rozgrywki 26 bramkę dla gospodarzy zdobył Orzechowski, a zaraz po nim do siatki Malchera celnie rzucił Adamuszek. Lubinianie nie potrafili już odrobić straty i przegrali z MMTS-em 27:25. Pomimo porażki, Zagłębie grało bardzo dobrze skrzydłami i z kontry. Kwidzyn niejednokrotnie miał problem z zatrzymaniem miedziowego ataku. Na medal spisali się Michał Świrkula w pierwszej połowie, natomiast jego dzieło kontynuował Adam Malcher w drugiej odsłonie meczu. Na sześć spotkań, Zagłębie na swoim koncie ma jedno zwycięstwo i pięć przegranych pojedynków.

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY