Handlowcy z targowiska na Polnym przyszli dziś do Urzędu Miejskiego, by walczyć o swoje miejsca pracy. – Jaki miasto ma interes, by zlikwidować bazar, który istnieje już 20 lat? – pytali rozżaleni kupcy. Urząd Miejski zdecydował wcześniej, że na początku przyszłego roku miejsce targu zajmie parking. Czy teraz zmieni zdanie?
– Jest to wynik porządkowania miasta. W końcu przyszła pora i na ten rejon, a szczególnie na te miejsca, które szpecą otoczenie – wyjaśnia Tadeusz Kielan, naczelnik wydziału infrastruktury w Urzędzie Miejskim. – Jest jeszcze kilka innych powodów, dla których ten bazar przy ulicy Topolowej likwidujemy. Prawdopodobnie pozostanie tam coś w rodzaju minibazarku, gdzie handel będzie się odbywał tylko w ciągu dnia, na murkach.
W październiku tego roku kupcy handlujący na targowisku na Polnym dostali wypowiedzenia swoich umów. W miejscu, w którym od 20 lat stoją budy handlowe, na początku przyszłego roku ma powstać parking dla mieszkańców okolicznych bloków. Handlowcy, których obecnie jest 14, nie chcą jednak opuszczać swojego miejsca pracy. Podkreślają, że mają tu swoich stałych klientów. Poza tym nikt nie zaproponował im innego miejsca do handlu.
– Taka propozycja została już złożona – zapewnia naczelnik Kielan. – Są to przede wszystkim dwa bazary istniejące na terenie miasta.
Handlowcy są pewni, że na miejskim targowisku przy ulicy Łukasiewicza nie znajdą miejsca. A już z pewnością nie zmieszczą się tam wszyscy.
– Na Łukasiewicza jest lista oczekujących. Można się na nią wpisać, ale jaką mamy gwarancję, że dostaniemy tam miejsce? – pyta Ryszard Barczewski, jeden z kupców z Polnego. – Tu zintegrowaliśmy się z lokalną społecznością, rozwinęliśmy swoją działalność. Dziś nas się wyrzuca i to w najgorszym okresie…
– Argumenty, które mi przedstawia się, że tam będzie parking, są śmieszne. Ile tam aut postawimy. Pozwólcie tym ludziom egzystować – dodaje Andrzej Klonowski. – My nie oczekujemy subwencji. Damy sobie radę. Daliśmy sobie radę z Realem i Lidlem, damy i teraz. Chcemy tylko zostać w tym miejscu. Niech miasto wyposaży plac w media, a my zadbamy o resztę, łącznie z estetyką terenu.
Dzisiejsze spotkanie z urzędnikami nie przyniosło jednak oczekiwanych przez handlowców rezultatów. Złożyli oni pisma do prezydenta i przewodniczącego rady miejskiej z prośbą o podanie przyczyn likwidacji bazaru. Kolejną rozmowę z pracownikami magistratu kupcy odbędą za tydzień. Na razie mają zapewnienie Lecha Dłubały, naczelnika wydziału organizacji i kadr, który dziś przyjmował interesantów w imieniu prezydenta, że nie zostaną pozostawieni samym sobie.
– Podjęta decyzja jest nieodwołalna – mówi Dłubała. – Nie zostawimy jednak państwa na lodzie. Musimy teraz dojść do porozumienia, żebyście państwo nadal mogli prowadzić swój interes, nie w tym miejscu, ale w jakimś innym.
Kupcy wierzą, że uda im się jeszcze zmienić decyzję miasta i bazar pozostanie, tam gdzie znajduje się obecnie.
MRT