Niestety potwierdziły się czarne scenariusze, Grzegorza Bartczaka czeka dziesięciomiesięczny rozbrat z ligową piłką. „Baczo” jest już po operacji, którą przeszedł w jednej z niemieckich klinik. Przed obrońcą kilka dni odpoczynku, później Grzesiu rozpocznie żmudną rehabilitację.
W 79 minucie ostatniego meczu ligowego z Flotą Świnoujście, Bartczak zamykał z lewej strony akcję Zagłębia Lubin. Uderzył futbolówkę z powietrza, z trudnej pozycji, a ułamek sekundy później bezpardonowo potraktował go bramkarz gości, Kamil Gołębiewski. Już pierwsze diagnozy brzmiały niepokojąco. – Niestety, Grzesiu uległ bardzo poważnej kontuzji. Po wstępnych badaniach, które zostały przeprowadzone u nas w szpitalu, rezonans wykazał uszkodzenie więzadeł. To samo badanie wykonane we Wrocławiu wykazało jeszcze szersze zmiany. Podejrzewane jest zerwanie więzadła krzyżowego przedniego. Uszkodzone jest więzadło tylne oraz poboczne, przyśrodkowe i obie łękotki. Jest to naprawdę bardzo poważna kontuzja. Na całkowitą diagnozę musimy wstrzymać się do poniedziałku, kiedy zostanie wykonany odczyt rezonansu w Niemczech – tłumaczył nam masażysta Zagłębia Lubin, Rafał Gąsecki. – Jeśli chodzi o przerwę, do jakiej zmuszony będzie Grzesiek, to na razie możemy jedynie gdybać. Dopiero po zapoznaniu się z odczytem, będzie całkowicie wiadomo, że uszkodzone jest więzadło przednie krzyżowe, a tylne nie jest tak poważnie uszkodzone, że samo się zresorbuje, wtedy tylko przednie zostanie poddane plastyce. Wtedy rehabilitacja trwa około pół roku. Jeżeli uszkodzenia więzadeł będą szersze, rehabilitacja może się przedłużyć, bo wówczas dojdą kolejne operacje. Chciałbym, żebyśmy zobaczyli Grzesia w tym sezonie na boisku, ale na dziś sytuacja wygląda tak, że raczej to nie jest możliwe – dodawał Rafał Gąsecki.
Od kilku zawodnik przebywał w Berlinie, gdzie najpierw przeszedł badanie rezonansem magnetycznym, które pokazało lekarzom, w jaki sposób będą musieli operować Grześka. Wstępnie bowiem zakładano, że Bartczak będzie zmuszony kilka razy położyć się na operacyjny stół, bowiem jego kolano wyglądało jak miazga. Lecz wczoraj nasz zawodnik poddał się pierwszej i zarazem ostatniej operacji. Na początku przyszłego tygodnia "Baczo" wróci do Polski i wkrótce rozpocznie rehabilitację. Nie wiadomo jeszcze, gdzie będzie ją przechodził, faktem jednak jest, że na boisko wróci najwcześniej za 10 miesięcy.
ZYG
Foto: Zagłębie Lubin S.A.