W meczu 1/8 Pucharu Polski z Promieniem Opalenica zadebiutował w oficjalnym meczu w miedziowych barwach. Zagłębie wygrało to spotkanie 4:1, a Bartosz Rymaniak zagrał dobre zawody, chociaż on sam uważa, że mógł zaprezentować się lepiej. Dlaczego? – tłumaczy młody obrońca miedziowych.
W meczu z Promieniem Opalenica oficjalnie zadebiutowałeś w pierwszym zespole Zagłębia Lubin. Jakie odczucia?
Bartosz Rymaniak: – Bardzo się cieszę, że przyszedł ten moment i może dobrze, że rywal nie był tak wymagającym przeciwnikiem. Dzięki temu czułem się luźny na boisku i myślę, że debiut wypadł nieźle… Choć zawsze mogło być lepiej.
Mogło być lepiej, bo napastnicy Koszakow i Rewers, napastnicy Promienia dość gładko weszli w naszą defensywę. Z czego to wynikało?
– Mnie się wydaje, że wynikało to z braku zgrania mojego z resztą zespołu. Pierwszy raz zagrałem w takim zestawieniu i zdarzały się błędy oraz nieporozumienia. Myślę, że w następnym meczu będzie lepiej.
Mówisz w pierwszej osobie, to znaczy, że sam siebie obwiniasz za te błędy?
– Może nie tylko siebie, ale byłem najmłodszy z obrońców i najmniej doświadczony, a rywale kilka razy przedostali się pod nasz pole karne.
Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz w meczu z Promieniem?
– Jak zawsze w dniu meczu trener na odprawie podał skład i znalazłem się na środku obrony.
I co sobie pomyślałeś, że jest to dla Ciebie szansa, czy raczej pojawił się niepokój?
– Myślałem, że jest to moja szansa, w końcu trener mi zaufał. Może nie wszyscy byli w pełni sił, dla mnie najważniejsze było to, że jestem w pełni sił i wskakuje do składu.
Przed meczem odprawiasz jakieś rytuały? Niektórzy zawodnicy słuchają muzyki…
– Tak, próbuje się skoncentrować i wyciszyć przy muzyce. Ogólnie odpoczywam przed meczem, leżę i słucham najnowszych przebojów.
Jak usłyszałeś pierwszy gwizdek sędziego to pojawiło się zdenerwowanie,, czy ten stres minął już na rozgrzewce?
– Stres zleciał na rozgrzewce, bardziej dawała o sobie znać adrenalina. Fajnie przecież zadebiutować w takim meczu, w Pucharze Polski. Miałem tylko nadzieję, że wygramy i będę miał udany debiut.
Niespełna dwa tygodnie temu mówiłeś, że przed debiutem w Kani Gostyń wizualizowałeś sobie w głowie różne sytuacje i nachodziły Cię czarne myśli, widziałeś jak zawalasz bramkę. Pewnie liczyłeś się z występem w meczu z Promieniem czy miałeś bezsenną noc?
– Nie, wręcz przeciwnie, dobrze mi się spało. Żadnych scenariuszy w głowie nie układałem.
I jak się grało w meczu pucharowym?
– Na pewno boisko było bardzo grząskie i ciężko złapać przyczepność.
Pojawiły się różne opinie na temat tamtego spotkania. Wiadomo, że osoby kibicujące Promieniowi nie mogą odżałować, że zespół nie wykorzystał sytuacji, które stworzyli piłkarze z Opalenicy. Niektórzy z nich twierdzą, że Zagłębie było do ogrania…
– Opalenica miała na początku swoje sytuacje i gdyby je wykorzystała, to mecz mógłby się potoczyć całkiem inaczej. Porzekadło głosi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą, a mecz trwa 90 minut. Kto strzela więcej bramek, ten wygrywa.
Przy stanie 1:1, kiedy Promień strzelił bramkę, ich napastnik, który skierował piłkę do siatki, krzyczał: jedziemy z nimi! Czy wy też czuliście, że oni złapali wiatr w żagle?
– Na pewno nas to zmobilizowało do tego, .żeby postawić kropkę nad „i”. Mieliśmy wiele sytuacji i chcieliśmy zakończyć ten mecz z wynikiem korzystnym dla nas.
Komu wysłałeś informację, że zadebiutowałeś w meczu, rodzicom?
– Rodzice byli na meczu, więc widzieli mnie na boisku. Koledzy napisali sms-y z pytaniem czy grałem.
Ten mecz to dla Ciebie już historia?
– Tak, teraz myślę o kolejnym meczu. Chciałbym w nim zagrać i pokazać się jeszcze z lepszej strony, niż w spotkaniu z Promieniem.
Na ile mecz z Promieniem rozbudził Twoją nadzieję na występ w kolejnym spotkaniu ligowym?
– Mecz pucharowy, to nie jest spotkanie ligowe. Najważniejsza jest liga, przede wszystkim musimy przełamać tę złą passę czterech meczów bez zwycięstwa. Zobaczymy czy trener na mnie postawi, czy da szansę komuś innemu.
Nieszczęście Twojego kolegi Grześka Bartczaka sprawiło, że to przed Tobą otwiera się szansa na występ po prawej stronie bloku defensywnego.
– Bardzo szkoda, że Grzegorz złapał kontuzję. Od początku rozgrywek prezentował się dobrze. Cóż, takie jest życie, zdarzają się kontuzje i dzięki temu mam szansę, może nie mam, trener to oceni.
Skromnie do tego podchodzisz, ale nie da się ukryć, że Twoja forma ciągle rośnie, czy to zwiększa Twoje szanse na grę?
– Na pewno, jeśli zawodnik jest w wysokiej dyspozycji, to trener ma dylemat czy go wystawić. Mam nadzieję, że jeśli będę w formie, to będę dostawał więcej szans na grę.
Wczuj się w rolę trenera i spróbuj powiedzieć, co by przemawiało za tym, żeby wystawić Bartka Rymaniaka w meczu z Dolcanem Ząbki?
– Ja jestem od grania, od podejmowania takich decyzji jest trener i ja muszę się z tym zgodzić.
A co przemawia za Tobą, żeby trener zdecydował się Ciebie wystawić? Zareklamuj siebie.
– Na pewno jestem waleczny, tak jak we wcześniejszym wywiadzie mówiłem, każdy młody zawodnik wnosi coś nowego, walczy, żeby pokazać się i ja jestem w stanie właśnie to wnieść do zespołu.
Piątkowy rywal też nie należy do najbardziej wymagających. Z drugiej strony teraz macie nóż na gardle, w czterech kolejnych spotkaniach ligowych nie wygraliście. Powiedzmy, że w meczu z Dolcanem zagrasz od początku, podołasz temu zadaniu?
– Będę się starał podołać, a czy podołam, to oceni już trenerzy i inni ludzie związani z klubem. A co do Dolcanu, to nie ma znaczenia z kim gramy, z każdym gramy o trzy punkty. Będziemy grać maksymalnie zaangażowni.
Dwa najbliższe spotkania zostaną rozegrane awansem, jak zakończy się ta runda, siądziesz i zastanowisz się, to będziesz zadowolony?
– Spodziewałem się, że będę więcej grał, ale kontuzje mnie nie omijały, wręcz przeciwnie, gnębiły mnie. Cieszę się jednak, że wreszcie doszedłem do formy i trener będzie mógł mnie docenić i wystawić w najbliższych meczach. Jeśli dobrze w nich zagram, to czas spędzony w Zagłębiu ocenię pozytywnie.
Właśnie, bo nie grałeś zbyt wiele, ale awansujesz w hierarchii klubowej. Najpierw zmagałeś się z urazami, później łapałeś się na ławkę i wreszcie zadebiutowałeś. Choć był to mecz pucharowy, to masz duże szanse, że zagrasz teraz w lidze. Jeśli zaczniesz wszystko analizować, będziesz za tym, żeby zostać w Lubinie, licząc się z tym, że będziesz mało grał, czy poprosisz o wypożyczenie?
– Jeżeli będę dostawał coraz więcej szans, jak teraz, to myślę, że zostanę. Jeżeli trenerzy zadecydują, że będę przydatny zespołowi i w następnej rundzie będę częściej grał.
Ile spotkań będzie Ciebie zadowalało?
– To już będzie zależało od mojej dyspozycji, czy nie będą prześladowały mnie kontuzje. Myślę, że więcej niż połowa meczów mnie zadowoli.
ZYG
Foto: nasza-klasa.pl