Prokurator odczytał akt oskarżenia, a główny oskarżony Tomasz A. nie przyznał się do winy i wycofał się ze złożonych wcześniej wyjaśnień – tak dziś (21 października) rozpoczął się proces w sprawie pobicia Łukasza Witkowicza, 16-latka z Polkowic chorego na raka.
Na ławie oskarżonych oprócz Tomasza A. zasiedli jeszcze czterej mężczyźni. Wszyscy zostali oskarżeni o to, że na początku tego roku w Polkowicach napadli oraz pobili 16-letniego Łukasza Witkowicza i jego ojca. O sprawie usłyszała cała Polska, ponieważ chłopak kilka miesięcy wcześniej wygrał walkę z rakiem, a po pobiciu ponownie trafił na szpitalny oddział i tydzień spędził w śpiączce. Później okazało się, że chłopak i jego ojciec stali się przypadkowymi ofiarami.
Rozprawa w tej sprawie miała się rozpocząć na początku września, jednak ponieważ w sądzie nie stawił się jeden z oskarżonych, została odroczona ona do października. Dziś obyło się już bez opóźnień, choć obrońcy zasiadających na ławie oskarżonych mężczyzn chcieli usunąć z sali dziennikarzy.
– Interes prywatny oskarżonych doznać by mógł poważnego uszczerbku – tłumaczył mecenas Zdzisław Kulczycki.
Sędzia prowadzący tę sprawę, Marcin Frankowicz, stwierdził jednak, że w żaden sposób nie zostaną naruszone prywatne interesy oskarżonych, ponieważ media nie mogą ujawnić ani ich danych personalnych, ani wizerunków.
Dalej rozprawa przebiegała już według planu. Prokurator odczytał akt oskarżenia. Tomasz A., który według prokuratury był bezpośrednim sprawcą pobicia, nie przyznał się do napaści na Witkowiczów. Oskarżony wycofał się również ze złożonych wcześniej przez siebie wyjaśnień. Odmówił także odpowiedzi na pytania sądu.
Witkowiczowie oprócz ukarania sprawców, domagają się pieniężnego zadośćuczynienia za swoją krzywdę. Pełnomocniczka poszkodowanych złożyła wniosek o nawiązkę. Jej maksymalna wysokość w takich przypadkach wynosi 100 tys. zł. Tyle też domaga się pełnomocniczka dla 16-letniego Łukasza. Dla ojca zaś chce 25 tys. zł.
Jednemu z oskarżonych, Tomaszowi A. grozi kara od półtora roku do dziesięciu lat więzienia. Pozostałym do trzech lat pozbawienia wolności.
MRT