Znak drogowy zniknął, więc ktoś postawił własny

56

Niby to zwyczajny znak drogowy zakazujący jazdy w obu kierunkach, ale wydaje się jakiś dziwny. Okazuje się, że… to czyjaś samoróbka. Zakaz wjazdu, który powinien stać przy drodze w Miroszowicach, nagminnie jest kradziony. Ostatnio ten znikający znak, ktoś zastąpił swoim własnym.

Na znak drogowy stojący przy wjeździe do Miroszowic zwrócił nam uwagę jeden z mieszkańców. – Można by domniemać, że jest to znak drogowy B1, czyli zakaz wjazdu w obu kierunkach, gdyby nie kilka jego mankamentów – napisał w mailu pan Sebastian, wyliczając, że znak jest znacznie mniejszy niż normalnie, nie ma na odwrocie obowiązkowej tabliczki homologacyjnej, a droga, przy której stoi, nie jest wyłączona z ruchu, bo można nią wjechać do Miroszowic z drogi krajowej nr 36 – tam nie stoi żaden zakaz.

– Zastanawia, kto postawił to „coś” przy drodze… Może jakiś kolejarz, wracając z pracy zagubił swój „lizak” i to jest właśnie to? – żartuje pan Sebastian.

Wygląda na to, że ten znak rzeczywiście jest czyjąś samoróbką. Gmina Lubin z pewnością go tam nie postawiła. Jak się dowiedzieliśmy, w tym miejscu powinien stać nie znak B1, czyli zakazujący ruchu w obu kierunkach, ale B2 – zakaz wjazdu. Jednak znak wciąż znika. Prawdopodobnie ktoś go kradnie. Kto i dlaczego to robi, tego nie wiadomo.

– Notoryczne zdejmowanie znaku jest przejawem już nie tylko lekkomyślności, ale naraża innych na bezpośrednią utratę zdrowia i życia – mówi Maja Grohman, rzecznik wójta gminy Lubin Tadeusza Kielana. – Jeśli sytuacja się powtórzy, poinformujemy o tym organy ścigania, ponieważ jako zarządca wewnętrznej drogi na działce nr 103/2 ponosimy odpowiedzialność za wszystko, co się na niej wydarzy – dodaje.

Samoróbka zakazująca jazdy w obu kierunkach już zniknęła. Gmina zastąpiła ją właściwym znakiem zakazu wjazdu. Mieszkaniec, który do nas napisał, podpowiada jednak, że najlepszym rozwiązaniem w tym miejscu nie byłby zakaz wjazdu, ale możliwość poruszania się drogą w obie strony.

– Dla wzmocnienia bezpieczeństwa można postawić znak zakaz wyprzedzania na tym odcinku na drodze 36, bo i tak takowy zakaz powinien tam być z uwagi na obecność owego skrzyżowania – napisał w mailu.

Teraz można jedynie wjechać tędy z drogi krajowej nr 36 do Miroszowic, ale nie można tą drogą wyjechać ze wsi na krajówkę.

Jednak według władz gminy, rozwiązanie proponowane przez pana Sebastiana nie jest możliwe.

– Zarządzanie ruchem na drogach krajowych leży w wyłącznej kompetencji GDDIK, która wyraziła jedynie zgodę na zjazd z drogi krajowej nr 36 na drogę gminną 103/2 – wyjaśnia rzecznik wójta gminy Lubin. – Z powyższego wynika jednoznacznie, że zarządca drogi, czyli GDDKiA, nie godzi się, żeby z gminnej drogi pojazdy wjeżdżały na drogę nr 36. Wyraził jedynie zgodę na prawoskręt z drogi krajowej. W naszej opinii jest to możliwie najlepsze i najbezpieczniejsze rozwiązanie. Wyjazd na drogę nr 36 stwarzałby poważne niebezpieczeństwo dla uczestników ruchu. Ustawiony w omawianym miejscu znak drogowy B2 (zakaz wjazdu) – to gwarancja bezpieczeństwa mieszkańców Miroszowic i pozostałych uczestników ruchu – dodaje.


POWIĄZANE ARTYKUŁY