Takich seniorów jak w Lubinie nie ma nigdzie indziej. Cyklem „Kobieta w epokach” nie dają o sobie zapomnieć przez cały rok. Zabrali lubinian w podróż od czasów PRL-u do współczesności. W swoich występach pokazali niejedno oblicze kobiety, a energii mogłaby im pozazdrościć dzisiejsza młodzież. A wszystko w imię dobrej zabawy.
Dzisiejsza impreza to już finał cyklu zapoczątkowanego w marcu. – Zaczęło się od kobiety w PRL-u. To czas naszych narodzin, młodości, do której zawsze wraca się z sentymentem. Ale to jest podróż, przez rzeczywistość, czasem z przymrużeniem oka. Teraz seniorzy to aktywni ludzie, z tabletem, profilami społecznościowymi, współcześnie bardzo aktywni – mówi Elżbieta Miklis, kierownik Domu Dziennego Pobytu Senior. Razem ze Stowarzyszeniem Seniorów Trzeci Wiek, Muzą i Urzędem Miejskim zorganizowali to przedsięwzięcie.
Kobiety, muzyka i śpiew – tak w skrócie opisać można charakter imprezy. Ale na scenie pojawili się też strażacy. Oczywiście kobiety. Starsi lubinianie pokazali własną wersję hitu Donatana i Cleo „My Słowianie”. Nic dziwnego, że na widowni pojawiły się tłumy.
– Bardzo się cieszę, że tyle się dzieje. Dzięki takim spotkaniom odmienia się ten wizerunek starego człowieka, który jest już zmęczony życiem, nie do niczego ani sił, ani chęci – opowiadani pani Wanda, która nie przepuściła żadnego spotkania – Wystarczy, że są możliwości. Wtedy siły się zawsze znajdą – dodaje.