Nie przeszła bez echa informacja o zatrzymaniu 23-latka, któremu zarzucono posiadanie znacznej ilości narkotyków. Z naszą redakcją skontaktowała się matka mężczyzny zbulwersowana sposobem, w jaki policja dokonała zatrzymania. Jej zdaniem funkcjonariusze zachowali się zbyt gwałtownie.
Przypomnijmy, że policja w ich mieszkaniu znalazła prawie 60 g marihuany, a w piwnicy ponad 20 g metaamfetaminy. Dorota H. przyznaje, że syn jest uzależniony od marihuany, ale zaprzecza, jakoby narkotyki znalezione w ich piwnicy też należały do niego. Rok temu do piwnicy ktoś się włamał, o czym powiadomiła policję, i od tamtej pory pomieszczenie było otwarte. Kobieta nie kwestionuje jednak powodu zatrzymania, a sposób, w jaki go dokonano.
– Syn szykował się do wyjścia z 5-letnią siostrą. Miał ją zaprowadzić do przedszkola – relacjonuje Dorota H. – A oni wpadli do przedpokoju, odepchnęli dziecko tak, że uderzyło o ścianę. Córka od tamtej pory boi się każdego hałasu i stukania do drzwi. Nie mieli żadnego oznakowania, nie wylegitymowali się w drzwiach. Nakaz pokazali dopiero, gdy wpadli do mieszkania. Równie dobrze zamiast policjantów mogli do nas wtargnąć bandyci. Czy to naprawdę powinno tak wyglądać? – mówi zdenerwowana.
Aspirant Karolina Hawrylciów zdecydowanie odpiera te zarzuty: – Procedura zatrzymania jest bardzo precyzyjna i stanowi żelazny kodeks postępowania. Nie ma mowy o braku legitymacji. Funkcjonariusze wtargnąć do mieszkania mogą tylko w sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia – wyjaśnia policjantka. – W dodatku zatrzymany jest zawsze dokładnie instruowany na temat powodu zatrzymania oraz przysługujących mu praw i pisemnie potwierdza, że te informacje otrzymał.
Hawrylciów dodaje także, że zarówno młody lubinianin, jak i inne osoby, które uczestniczyły w tym zdarzeniu mogą poskarżyć się na jego przebieg. 23-latek może złożyć zażalenie do Sądu Rejonowego w Lubinie, a jego matka powinna powiadomić o całej sytuacji kierownictwo Wydziału Kryminalnego, który sprawę prowadził.
Dorota H. twierdzi, że ma świadków, którzy potwierdzą jej wersję wydarzeń. Karolina Hawrylciów tym bardziej podkreśla wagę oficjalnej informacji: – Takie sygnały traktujemy bardzo poważnie, ale nie możemy tej sprawy szerzej komentować, dopóki ta pani sama nas o tym nie poinformuje – mówi.