Nikt nie narzeka. Z uśmiechem noszą paczki, czasem lżejsze, czasem bardzo ciężkie. Odbierają je od darczyńców i rozwożą do rodzin w potrzebie. Dla wolontariuszy Szlachetnej Paczki to czas wytężonej pracy, wzruszeń, ale też ogromu radości – właśnie trwa bowiem Weekend Cudów, czyli finał akcji. – Stanęliśmy na rzęsach, ale udało się! Dosłownie na kilka godzin przed rozpoczęciem finału pojawił się ostatni darczyńca, więc mamy komplet. Dzisiaj i jutro do końca dnia rozwozimy paczki i 37 rodzinom zmienimy święta na lepsze! – przyznaje z nieukrywaną radością Bartosz Makowski, lider lubińskiej Szlachetnej Paczki.

W budynku Zespołu Szkół nr 1, gdzie w tym roku znajduje się magazyn lubińskiej Szlachetnej Paczki, spory ruch. Co jakiś czas pod placówkę podjeżdża auto wypełnione pakunkami. Potem szybki przeładunek do busa i wolontariusze wiozą paczki do kolejnej rodziny. Część pakunków czeka też na swoją kolej lub wolny samochód w jednej ze szkolnych sal.

Paczki dla każdej z 37 rodzin objętych w tym roku pomocą lubińskiej Szlachetnej Paczki składają się z kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu pakunków. Co w nich jest? Przede wszystkim najpotrzebniejsze rzeczy, jak żywność i odzież czy środki czystości, ale i droższe prezenty, jak np. łóżka, komody czy piece. Wszystko to, czego najbardziej brakowało rodzinom, do których dotarli wolontariusze Szlachetnej Paczki, i co pomoże im przetrwać, diametralnie odmieniając ich sytuację.

– Wstawiliśmy okno w mieszkaniu, w którym naprawdę było przeokrutnie zimno. Wstawiamy piece w mieszkaniach i domach, w których leci zimna woda od kilku lat. To są realne zmiany i chyba te są najbardziej spektakularne – podkreśla Bartosz Makowski, lider lubińskiej Szlachetnej Paczki.

Często rodziny w paczkach znajdują też dodatkowe upominki, których się nie spodziewali. Wielu darczyńców stara się bowiem nie tylko kupić wszystko z listy potrzeb, ale i wyjść poza nią, sprawiając obdarowanym dodatkową radość.
– To jest właśnie fajnie. Bardzo się cieszymy, bo w tym roku nam się udało też wyjść poza listę i dołożyć trochę bonusów rodzinom. Mam nadzieję, że będą szczęśliwe i będą miały lepsze święta – uśmiecha się Izabella Polak-Salomon ze Stowarzyszenia Dumni z Lubina, które przygotowało w tym roku paczki dla trzech rodzin. – Paczki przygotowaliśmy w 16 osób. To już kolejny raz, gdy bierzemy udział w akcji Szlachetna Paczka i na pewno nie ostatni. Warto uczestniczyć w takich inicjatywach. Czasami to są rodziny, które potrzebują dużo pomocy, ale myślę, że jak sąsiad, koleżanka, kolega dołączą do siebie, to naprawdę można pomóc wielu ludziom. Życie jest przewrotne i różnie bywa – czasami my dajemy pomoc, ale może być tak – oczywiście nikomu tego nie życzę – że my będziemy też potrzebować tej pomocy. Więc dobro wraca – zachęca wszystkich do niesienia pomocy poprzez takie akcje jak Szlachetna Paczka Izabella Polak-Salomon.

Paczki dla rodzin najczęściej przygotowują rzeczywiście nie pojedyncze osoby, a większe grupy – czasem znajomi, czasem sąsiedzi, czasem członkowie jednej rodziny, a bywa że i jakaś firma czy szkoła. W ten sposób są w stanie spełnić wszystkie, nawet te większe potrzeby rodzin.

O to, by podczas finału wszystkie paczki dotarły do odbiorców dba w tym roku w Lubinie 20 wolontariuszy. Co ciekawe większość z nich bierze udział w Szlachetnej Paczce po raz pierwszy.
– Jest część, 6-8 wolontariuszy z poprzednich edycji, którzy wnoszą doświadczenie, natomiast większość wolontariuszy pojawiła się – tak samo jak ja – trzy, cztery miesiące temu. Tworzymy nowe – mówi lider lubińskiej Szlachetnej Paczki Bartosz Makowski, przyznając że udało się zebrać zespół ludzi o dobrych sercach. – Od wczoraj płaczemy tutaj przy każdej sposobności. Wolontariusze jeździli już bowiem z paczkami w piątek – dodaje.

Wśród wolontariuszy debiutantów są m.in. Magda i Agata, które zgodnie przyznają, że zostaną w Szlachetnej Paczce na pewno na dłużej.
– Oczywiście! Trzy razy tak! – uśmiechają się wolontariuszki. – Mamy naprawdę wyjątkową paczkę, ekipa jest wspaniała. Jest nas 20 osób, ale jak trzeba coś załatwić, to rzucamy hasło na bęben, na naszą grupę i jest las rąk. Ludzie są wspaniali. Jakbyśmy mogli, to byśmy nieba przychylili tym osobom potrzebującym. Niestety zderzamy się też z tym, że musimy znaleźć odpowiednie środki, żeby pomóc. I doba jest za krótka – przyznają Magda i Agata, dodając, że pracy jest naprawdę dużo, podobnie jak emocji, które jej towarzyszą. – Mamy rodziny, które naprawdę borykają się z ogromnymi tragediami i dramatami. Zaobserwowaliśmy trend panującej biedy wśród rodzin, które odwiedzamy. Poza tym, że musieliśmy ich poznać, wejść w ich życie z butami, że tak powiem, to jeszcze musieliśmy odczytać ich potrzeby, dowiedzieć się, co jest niezbędne, aby poprawić im byt. Z koleżanką mamy bardzo dużo empatii w sobie i zaraz jesteśmy wzruszone. Jednak chyba bez tej empatii nie da się tutaj być na naszym miejscu – dodają.

– Mamy fantastycznych darczyńców, oni to w ogóle są aniołami największymi, za co jesteśmy wdzięczni. Są też osoby, które robią paczki w Szlachetnej Paczce już 11. rok! Mamy fantastycznych darczyńców, wolontariuszy przewspaniałych. Taka akcja w takim razie nie może się nie udać! Mamy 37 rodzin, wszyscy mają darczyńcę. Każda z rodzin dostanie paczkę. Każda z rodzin, mam nadzieję, będzie mogła się uśmiechnąć i ze spokojem pomyśleć o świętach, a nie o tym, żeby walczyć o codzienność – podkreślają Magda i Agata.
Fot. Tomasz Folta


































