Mieszkają na ławce, „bo tak ułożyło się życie”

1679

Od dwóch tygodni mieszkają przy Dębie im. Jana Pawła II, tuż przy małym kościele. Choć mieszkają to za dużo powiedziane. Koczują na trzech ławkach – pan Dariusz i Grzegorz, od kilku dni towarzyszy im pan Andrzej. Bezdomni, „bo tak ułożyło im się życie”. Ale ich los nie jest obojętny lubinianom: mieszkańcy piszą do naszej redakcji, dzwonią też do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. – Podjęliśmy naprawdę wszystkie możliwe działania, ale musimy pamiętać o jednej rzeczy. Nie możemy wbrew woli takiej osoby umieścić jej w placówce. To sama ta osoba musi chcieć– tłumaczy Beata Lejczak-Wawrynowicz, dyrektor MOPS w Lubinie.

Odwiedzamy ich przed południem. Panowie jedzą akurat zupę ze słoików. – Ludzie bardzo są tu mili, pomagają nam. Ciepła zupa w takie zimne dni, pomaga się rozgrzać. Dziś był już mróz, trochę zmarzliśmy – przyznaje pan Dariusz.

Jego kolega, Grzegorz, podczas rozmowy mocno się trzęsie. Z zimna, z choroby, trochę też za sprawą alkoholu… Właśnie alkohol jest głównym powodem, dla którego odmawiają pomocy. W ogrzewalni czy noclegowni muszą być trzeźwi. – A jakoś tak się składa, że już rano człowiek piwko wypije – przyznają.

Nie chcą mówić za wiele o swojej przeszłości. Jak to się stało, że trafili na ulicę. Pan Grzegorz mówi, że trafił tu niedawno, podczas rozmowy wspomina, że miał rodzinę. – Dziś trudno to jakoś poskładać, nie ma motywacji, nie ma dla kogo żyć – mówi.

Ich kolega, pan Andrzej, mówi o osobie, że jest skautem. Pokazuje spracowane dłonie, opowiada, że wiele lat pracował w Niemczech na kontrakcie. Wrócił mając oszczędności, ale pojawiły się problemy. Stracił dom, rodzinę. Z żoną nie chce już niczego naprawiać, ale zależy mu na dzieciach. Nie jest z Lubina, przyjechał tu niedawno. Szuka pracy, ale kto zatrudni bezdomnego. Mówi nam, że chce jechać na wschód Polski, do Gubina, że tam spróbuje zacząć od nowa…

Dziś rano mężczyzn po raz kolejny odwiedził patrol policji. Do służb i miejskich instytucji wciąż docierają kolejne zgłoszenia o mężczyznach koczujących w centrum miasta. Mieszkańcy martwią się, bo na dworze jest coraz zimniej. Wcześniej bezdomni mieli też namiot, podobno dostali go od okolicznych mieszkańców. Pan Grzegorz po dzisiejszej zimnej nocy zapewnił policjantów, że wieczorem pójdzie do ogrzewalni. Jego kolega mówi, że jutro, bo dziś już wypił piwo… Ale czy na pewno?

Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubinie znają historię każdego z panów.

– Byliśmy u tych panów wiele razy, zachęcamy, rozmawiamy o tym, że mogą skorzystać z placówek, w których otrzymają schronienie i pomoc i nawet mieliśmy deklarację, że osoby skorzystają. Po czym w ogóle do tych placówek się nie udali – przyznaje dyrektor MOPS. – My już podjęliśmy naprawdę wszystkie możliwe działania, ale musimy pamiętać o jednej rzeczy. Nie możemy użyć przymusu, siły, nie możemy wbrew woli takiej osoby umieścić jej w placówce. To sama ta osoba musi chcieć. Stąd nasze patronaże, bardzo częste odwiedzanie tych miejsc niemieszkalnych i również tego w centrum miasta, zachęcanie do tego, żeby osoby skorzystały przynajmniej w okresie mrozów z tych placówek. Do ogrzewalni mogą się udać o godzinie 16.00, zostaną przebadani alkomatem, jeżeli ich stan trzeźwości pozwoli na przebywanie, zostaną przyjęci i nie potrzebna jest żadna procedura i żadne skierowania – dodaje Beata Lejczak-Wawrynowicz.

Gmina miejska Lubin zleca realizację zadania w formie schronienia dla osób bezdomnych Towarzystwu Pomocy Świętego Brata Alberta w Lubinie. Stowarzyszenie prowadzi trzy punkty: ogrzewalnię, schronisko i noclegownię. 

Ogrzewalnia jest otwarta od godziny 16.00 w okresie zimowym i przyjmuje zarówno kobiety, jak i mężczyzn. W noclegowni mogą przebywać już tylko mężczyźni. Mają tu zapewnione łóżko i schronienie na noc. Schronisko to natomiast całodobowa placówka. Kieruje do niego Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Lubinie.

– W okresie zimowym prosimy mieszkańców o zwrócenie szczególnej uwagi na osoby przesiadujące na ławkach, przebywające w miejscach niemieszkalnych, ponieważ zdarzają się także przypadki tragiczne w skutkach. Dlatego prosimy i uczulamy mieszkańców. Można się kontaktować z nami bezpośrednio pod numerem 697 110 123. Ten telefon jest czynny całodobowo, więc o każdej porze można dzwonić. Albo pod numerem 112 bezpośrednio kontaktować się ze służbami, z policją – podkreśla dyrektor Lejczak-Wawrynowicz.

Żeby przebywać w noclegowni czy schronisku trzeba być trzeźwym. Natomiast jeśli chodzi o ogrzewalnię, Stowarzyszenie, które ją prowadzi, co roku opracowuje skalę możliwości pozostawania pod wpływem alkoholu, wskazując do ilu promili może mieć osoba bezdomna, żeby przebywać w placówce.

Fot. BM


POWIĄZANE ARTYKUŁY