Najlepsi polscy karatecy rywalizowali w Lubinie

191

Ponad 250 zawodników z 18 klubów z całej Polski wzięło udział w sobotnim turnieju Karate Lubin Cup, który odbył się w hali Szkoły Podstawowej nr 14 w Lubinie. Najmłodsi uczestnicy mieli zaledwie cztery lata. Była to już szósta edycja tego prestiżowego wydarzenia, ale po raz pierwszy miała rangę ogólnopolską. Na trybunach nie zabrakło rodzin, kibiców i mieszkańców, a wstęp był bezpłatny.

Zmagania rozpoczęły się punktualnie o godz. 10 i trwały do 17. Na początek salę opanowały dzieci, które rywalizowały w konkurencjach takich jak tor przeszkód, kihon czy fantom. W kolejnych godzinach do walk stanęli starsi karatecy – w konkurencjach kata oraz kumite, gdzie liczyła się precyzja, technika i opanowanie.

– Startowały już nawet czteroletnie dzieci, które uczą się dopiero podstaw. Te pierwsze zawody to dla nich szansa, by przełamać stres i zrozumieć, po co wykonują konkretne techniki podczas treningu – tłumaczy Zbigniew Dziubek, trener lubińskiej sekcji karate, działającej w mieście już od ponad trzydziestu lat. – Starsi zawodnicy mierzyli się w kata i kumite, a sędziowie oceniali dokładność i płynność ich ruchów – dodaje szkoleniowiec.

Zbigniew Dziubek

Lubińska sekcja wystawiła silną, 15-osobową reprezentację. Wielu zawodników startowało w kilku konkurencjach i większość z nich wróciła do domu z medalami. Niektórzy nawet z dwoma.

– Co chwilę pojawiają się u nas nowe talenty, osoby, które potrafią później reprezentować Lubin na zawodach wojewódzkich, krajowych, a nawet międzynarodowych – podkreśla trener Dziubek.

Organizatorami wydarzenia były: Karate Goju Ryu Shuisekan Poland, Karate Goju Ryu Lubin, Ścinawski Klub Karate Goju Ryu, a także Regionalne Centrum Sportowe w Lubinie, Koleje Dolnośląskie oraz Urząd Miejski w Lubinie.

Jak zapewniał trener, karate to sport wyjątkowo bezpieczny, szczególnie dla najmłodszych.

– Uczymy dzieci kontroli, wyczucia i dystansu. Nawet podczas uderzeń w fantoma nie ma bezpośredniego kontaktu. Dopiero starsi zawodnicy wchodzą w realną walkę, ale wciąż w granicach bezpiecznych reguł. Kontuzje zdarzają się tu niezwykle rzadko – zauważa Zbigniew Dziubek.

Fot. Tomasz Folta


POWIĄZANE ARTYKUŁY