W sobotę lubińskie zoo wypełniły dziecięce emocje, sportowa rywalizacja i gorący doping rodziców. To właśnie tutaj rozpoczęła się jedenasta edycja Biegu Dinusia, która przyciągnęła blisko 300 najmłodszych zawodników w wieku od 3 do 9 lat. Uczestnicy mierzyli się w eliminacjach i półfinałach na trasie poprowadzonej przy Szlaku Zwierząt Wymarłych.
– Bieg Dinusia odbywa się już po raz jedenasty. Jak co roku mamy około 300 zawodników, a całe wydarzenie jest dwudniowe. W sobotę eliminacje i półfinały, a w niedzielę spotykamy się z finalistami i podczas dekoracji – mówi Agata Bończak, dyrektor lubińskiego zoo.
Bieg ma nie tylko sportowy, ale i charytatywny wymiar. W tym roku uczestnicy i kibice wspierają leczenie 11-letniego Adama Skórczyńskiego, który od kilku lat zmaga się z przewlekłą zapalną demielinizacyjną polineuropatią (CIDP), chorobą uszkadzającą nerwy ruchowe i czuciowe. Adam, gdy był młodszy, sam startował w Biegu Dinusia.
– To dla nas szczególnie ważne, że możemy pomóc właśnie jemu, bo jest częścią historii tej imprezy – podkreśla dyrektor Bończak.

Wokół biegu zorganizowano także dodatkowe atrakcje, m.in. stoiska i zabawy przygotowane przez rodzinę Adama. Dzięki temu całe wydarzenie miało niepowtarzalny, rodzinny charakter.
– Mój syn nie mógł się doczekać startu, a kiedy dobiegł do mety, był dumny jak nigdy wcześniej. To naprawdę piękna impreza – mówi pani Anna, mama pięcioletniego uczestnika.
W podobnym tonie wypowiadał się jeden z kibiców: – Przyszedłem tylko pokibicować córce znajomych, ale energia tego miejsca jest tak pozytywna, że człowiek od razu ma lepszy nastrój.
Pierwszy dzień imprezy trwał od południa do godziny 18 i przyciągnął liczne grono widzów. Ci, którzy nie zdążyli, wciąż mają okazję, by poczuć atmosferę biegu. Finały odbędą się w niedzielę, w godzinach od 14:00 do około 16:00. To właśnie wtedy poznamy najlepszych zawodników tegorocznej edycji, a także odbędzie się dekoracja zwycięzców.
Fot. Tomasz Folta