Finał otworzył im oczy

12

Miedziowy zespół w minionym sezonie walczył z różnymi przeciwnościami. Gra z początku się nie układała. Brakowało bombardierki Karoliny Semeniuk-Olchawy, Klaudia Pielesz dołączyła do zespołu pod koniec roku, a po drodze kilka innych zawodniczek borykało się z urazami. Z czasem wszystko wracało do normy i Zagłębie wróciło na właściwy tor.

Szef miejscowego klubu jest przekonany, że trzeci finałowy mecz z SPR-em Lublin mógł mieć zupełnie inny obraz. – W końcówce zagotowały nam się głowy, bo mogliśmy przynajmniej doprowadzić do remisu. Graliśmy zresztą w przewadze. Prawda jednak jest taka, że o wynikach meczów finałowych nie decyduje jedna akcja. Niemniej jednak szkoda, bo była szansa na dogrywkę – skomentował Witold Kulesza, prezes MKS Zagłębia Lubin.

Władze klubu analizując konsekwencje nieobecności kluczowych zawodniczek w Superlidze Kobiet, postanowił odświeżyć nieco miedziową kadrę. Zwłaszcza, że z końcem rozgrywek drużynę opuściła kapitan Zagłębia, Kinga Byzdra. Pierwszym krokiem było zakontraktowanie Pauliny Piechnik. Młoda piłkarka KSS Kielce gra na pozycji rozgrywającej. Jak zapowiada prezes miejscowego klubu, to nie koniec wzmocnień. – Będziemy się rozglądać za skrzydłowymi, a także za jednym rozegraniem. Trochę nam te mecze finałowe otworzyły oczy – przyznał Witold Kulesza, prezes MKS Zagłębia Lubin.

Zapytaliśmy również prezesa o ocenę zespołu w minionym sezonie. – W moim przekonaniu, nie można oceniać zespołu przez pryzmat finału. Prawdziwi kibice na pewno pamiętają, że na początku nie mogliśmy skleić nawet siedmiu zawodniczek do składu. Remisowaliśmy u nas ledwo z Kielcami czy Pogonią Szczecin. Myślę, że zdobycie Pucharu Polski i wicemistrzostwa naszego kraju, to jest naprawdę duże osiągnięcie. Malkontentom, bo co roku muszę się do nich zwrócić ze specjalnym apelem, mogą pisać co chcą w internecie. Oni się nie zmienią, nawet gdybyśmy zdobyli mistrza Polski – podsumował Witold Kulesza.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY