Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń został odwołany ze stanowiska. Dymisja ma mieć związek z brakiem wystarczających działań podczas wrześniowej powodzi, a później zaniedbań przy pomocy poszkodowanym.
O zarzutach wobec wojewody informowała w ubiegłym tygodniu interia.pl.
– Pan wojewoda nie radzi sobie z sytuacją. Przecież to on powinien koordynować prace, wypłaty pieniędzy ludziom i apelować do rządu, jak coś jest nie tak – mówił portalowi jeden z rozmówców. – Tymczasem wszystko stoi w miejscu, a on zrzuca winę na samorządowców, którzy robią, co mogą, ale pewnych formalnych przeszkód nie przeskoczą.
Samorządowcy punktowali wojewodę nie tylko za to, jak radził sobie z powodzią. Jak mówią, odkąd Maciej Awiżeń objął urząd w grudniu 2023 r., zdążył powołać aż 22 pełnomocników. W porównaniu do poprzednika – Jarosława Obremskiego z PiS, to wzrost o ponad 100 procent.
Interia przypomina również jak doszło do powołania Awiżenia na to stanowisko w grudniu ubiegłego roku i dlaczego przez tyle tygodni nie został odwołany mimo wspomnianych zaniedbań.
– Wybronili go politycy PO, którzy za nim stoją – tłumaczył jeden z samorządowców. Dodawał, że chodzi m.in. o Monikę Wielichowską, posłankę KO, wicemarszałek Sejmu. To ona miała rekomendować premierowi Awiżenia na funkcję wojewody. – Na to stanowisko pierwotnie szykował się Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha.
Źródło: tuwroclaw.com