Najgłośniej krzyczeli nauczyciele, bo to oni mogą stracić pracę. Ale z transparentem przyszli też uczniowie. Wszyscy protestowali przeciw zamknięciu Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących, bo uchwały dotyczące tej placówki były dziś omawiane na sesji rady miejskiej. Ostatecznie z decyzją wstrzymano się do kolejnych obrad rajców.
– Mamy mnóstwo pytań, ale nie znamy odpowiedzi – mówi nauczyciel Mariusz Grablewski, który wystąpił przed radnymi jako reprezentant pracowników szkoły. – Czy nowe placówki, do których ma być przeniesiona nasz młodzież mają odpowiednie warunki, by ich kształcić, czy są tam warsztaty, czy tamtejsi nauczyciele są kompetentni, by uczyć konkretnych zawodów? Czy nasi uczniowie nie będą się tam czuć jak obcy? Jaki los spotka 80 pracowników tej szkoły? Dlaczego nikt z nami nie konsultował tej likwidacji – dopytuje pedagog.
Razem z nauczycielami na sesji pojawili się też przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego i nauczycielskiej Solidarności. – Tak się składa, że też pracuję w tej szkole. Pytam, więc radnych, za co karacie naszą młodzież, powodując, że czuje się niepewna o swój los, a my o miejsca pracy – dopytuje szef nauczycielskiej Solidarności w naszym mieście, Ryszard Lis.
Emocje przybyłych usiłowali ostudzić urzędnicy. Nie walczono na słowa, ale argumenty. Andrzej Pudełko, prezydencki doradca, który w magistracie zajmuje się edukacją, tłumaczy, że proponowane uchwały to nie likwidacja, ale reorganizacja lubińskiej oświaty.
– Od kiedy przejęliśmy od powiatu szkoły ponadgimnazjalne, tłumaczyliśmy, że tutaj konieczne są zmiany. Zależy nam na koncentracji nauki w dwóch zespołach szkół. Ze względu na niż demograficzny dziś nieopłacalne jest np. prowadzenie liceum dla 59 uczniów – wyjaśnia Andrzej Pudełko. – Proponujemy więc, by budynek po zespole szkół przekształcić w bazę warsztatową dla całego Lubina, V LO zamienić na liceum sportowe i włączyć do Zespołu Szkół Sportowych, ośrodki kształcenia zawodowego przenieść do innych placówek, a pozostałe szkoły zlikwidować – dodaje.
Urzędnicy zapewniają jednak, że młodzież, która obecnie uczy się w placówce nie ma się czego obawiać. – Chodzi o około 180 uczniów. Większość z nich zostanie przeniesiona do ZS nr 1, a reszta do ZS nr 2. Tam spokojnie skończą edukację – wyjaśnia Pudełko. – Z pracownikami jest jednak pewien problem, bo nie wszyscy znajdą pracę – mówi wprost.
Pudełko przedstawił też dane, z których jasno wynika, że poziom kształcenia w tej szkole nie jest najlepszy. – Technikum. Tu naukę zaczynało 66 osób, tylko 33 dotrwały do końca, a zaledwie cztery zdały maturę. Do zawodówki chodziło 159 osób, skończyło ją 84 uczniów, a tylko 48 zdało egzamin zawodowy. Te dane mówią same za siebie. Trzeba więc podnieść ten poziom, bo inaczej młodzież traci tylko kilka lat swojego życia. Po co komu nauka w technikum bez matury i dyplomu technika? Albo szkoła zawodowa bez zdanego egzaminu zawodowego? W innych szkołach dane wyglądają zupełnie inaczej – mówi wprost Andrzej Pudełko.
Żywą dyskusję przerwał wniosek radnego Lubin 2006, Zbigniewa Warczewskiego. Radny zaproponował, by sprawa raz jeszcze wróciła do komisji oświaty, która wcześniej nie wydała opinii. Zyskał akceptację większości rady, tym samym temat wróci na najbliższej sesji. Prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu.