Dobry początek, krwawy koniec

18

Skręcony staw skokowy Mateusza Przybylskiego oraz przecięty łuk brwiowy Michała Adamuszka najbardziej zapamiętają lubińscy kibice. Podczas 1/8 finału Pucharu Polski Zagłębie tylko do 18. minuty było lepszym zespołem. Później pojedynek stał się dość wyrównany. W końcówce warunku dyktował MMTS Kwidzyn, który wygrał zawody.

Przygoda podopiecznych Dariusza Bobrka w Pucharze Polski zakończyła się w 1/8 finału. Lubinianie mieli podejść do meczu z Kwidzynem jak do rewanżu za ligową porażkę. Tak też faktycznie było. Wynik meczu otworzył Michał Bartczak. Miedziowi po kwadransie gry byli minimalnie lepszą ekipą. Grali spokojniej i wygrywali 6:3. Sytuacja zmieniła się dopiero w 20. minucie, kiedy to za sprawą Kamila Sadowskiego Kwidzyn doprowadził do remisu, 7:7. Do końca pierwszej połowy gospodarze rzucili jeszcze pięć bramek, natomiast przyjezdni aż dziewięciokrotnie pokonywali Patryka Małeckiego, który zastąpił w bramce kontuzjowanego Adama Malchera.

Druga odsłona meczu nie przyniosła niczego dobrego dla Zagłębia. Lubinianie próbowali odrobić sporą stratę. Po celnych rzutach Mateusza Przybylskiego, Bartosza Starzyńskiego i Jarosława Palucha, MKS przegrywał 14:17. Dopiero w 47. minucie miejscowi byli najbliżej uzyskania najpierw remisu, a później wyjścia na prowadzenie. Niestety dla Zagłębia, goście w ciągu trzech kolejnych minut rzucili pięć bramek i prowadzili 26:21! W obu szeregach nastąpiło niemałe zamieszanie związane z kontuzjami Mateusza Przybylskiego w Lubinie i Michała Adamuszka, zawodnika Kwidzyna. Pojedynek mógł nawet zakończyć się remisem i dogrywką, jednak zimną krew zachowali goście, którzy awansowali do ćwierćfinału.

– Tak nie można grać z Kwidzynem. Popełnialiśmy za dużo błędów. Musimy je koniecznie poprawić. Jeśli one będą dalej istniały, to nie tylko teraz, ale i z innymi zesołami będziemy mieli problemy – podsumował Dariusz Bobrek, szkoleniowiec MKS Zagłębia Lubin.

MKS Zagłębie Lubin 28:31 (11:16) MMTS Kwidzyn


POWIĄZANE ARTYKUŁY