Znęcał się, ale nie zabił

34

Od kilku dni jest już na wolności 42-letni mieszkaniec Raszówki, któremu na początku lipca prokurator postawił zarzut umyślnego spowodowania ciężkich obrażeń ciała, skutkujących śmiercią żony. Mężczyzna miał przebywać za kratkami co najmniej do połowy października, ostatecznie już teraz opuścił areszt.

– Faktycznie, został uchylony środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Prokurator uznał, że jest już niecelowy, ponieważ wykonano wszystkie czynności z udziałem Roberta P. i nie zachodzi podejrzenie matactwa – tłumaczy Danuta Butrymowicz-Pawlicka, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Lubinie.

Co ważne, śledczy złagodzili kwalifikację czynu. Teraz podejrzany odpowiada za znęcanie się nad żoną, za co grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Wcześniej prokurator zarzucał mu umyślne pobicie ze skutkiem śmiertelnym, za co kara jest znacznie surowsza – od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.

Przypomnijmy, że do rodzinnego dramatu doszło w nocy z 7 na 8 lipca br. Zatrudniony w kopalni mężczyzna w sobotę wrócił z pracy do domu. Nie było w nim 37-letniej żony. Zastał ją u sąsiadów i siłą wyciągnął do domu.

Następnie najpierw ogolił jej głowę, a potem bił i kopał. – Przyznał, że miał motyw, bo pokrzywdzona zdradzała go i nadużywała alkoholu – tłumaczyła rzeczniczka śledczych, prokurator Liliana Łukasiewicz.

Po awanturze mężczyzna położył się spać. Kiedy wstał o godz. 4 nad ranem, zobaczył, że żona nie oddycha. Podjął nawet próbę reanimacji, a kiedy okazała się nieskuteczna, sam zawiózł ją do szpitala.

Na miejscu lekarz stwierdził zgon. Sekcja zwłok wykazała, że u 37-latki doszło do niewydolności krążeniowej pochodzenia mózgowego. Miała też liczne obrażenia wewnętrzne: stłuczony mózg, pękniętą wątrobę i płuca, połamane żebra i liczne siniaki.


POWIĄZANE ARTYKUŁY