W Ścinawie znów gorąco. I to nie tylko ze względu na wysokie temperatury na dworze. Gorąco zrobiło się też na linii burmistrz – radni i niewykluczone, że sprawa skończy się w prokuraturze.
Zarzewiem konfliktu jest kotłownia w Szkole Podstawowej nr 3 w Ścinawie. Dotąd placówka ogrzewana była słomą, ale po ostatnim pożarze w styczniu tego roku burmistrz powiedział dość! – Tych pożarów było już dziesięć, a my nie możemy tak narażać dzieci. Stąd decyzja, by zrezygnować ze słomy i wybudować własną kotłownię na ekogroszek – opowiada burmistrz Andrzej Holdenmajer.
Szef gminy przygotował projekt przebudowy, zdobył pozwolenie ze starostwa, w drodze przetargu wybrał wykonawcę, a radni zgodzili się przekazać na ten cel 450 tys. zł z budżetu. – Okazało się jednak, że inwestycja pochłonie więcej środków. Zwróciłem się do rady o brakujące 350 tys. i spotkałem się z odmową – opowiada zdenerwowany.
Burmistrz przyznaje, że nie rozumie takiego zachowania. Najpierw radni wydają zgodę – na sam projekt przeznaczono 65 tys. zł – a teraz chyba trzeba go wyrzucić do kosza, bo rada się zawzięła. – Nikt nie myśli tutaj o dzieciach i zagrożeniu ponownego pożaru – ubolewa Holdenmajer. Jednocześnie mówi wprost, że winnym całego zamieszania jest radny opozycyjny Mirosław Kraśniański.
– Pan Kraśniański pracuje w WPEC-u. I nagle nie wiadomo skąd WPEC zainteresował się naszą kotłownią. Przedstawili swoją ofertę dostarczenia ciepła do szkoły. Niby wszystko w porządku, tylko dlaczego ta oferta jest przedstawiona dopiero teraz, kiedy wszystko było już przygotowane? Wykonawca wybrany w drodze przetargu, poniesione koszty? – dopytuje burmistrz. – Co więcej ta umowa z WPEC-em miałaby być podpisana aż na 10 lat. Mielibyśmy płacić 375 tys. za rok ogrzewania, co oznacza, że stracilibyśmy 1,5 mln zł. Bo własna kotłownia byłaby o tyle tańsza – wylicza burmistrz.
Podczas ostatniej sesji burmistrz starał się przekonać radnych, by jednak nie rezygnować z rozpoczętych już prac. Bezskutecznie. – Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, najpóźniej w połowie października szkoła miałaby już nową, bezpieczną kotłownię. A tak nie wiem co dalej będzie. Pani dyrektor szkoły o zagrożeniu czyhającym na dzieci powiadomiła już kuratorium. Bo radni przez swój upór nie myślą o bezpieczeństwie dzieci – podkreśla.
Ale radni przedstawiają zupełnie inny punkt widzenia. – Burmistrz absolutnie nie ma racji – podkreśla radny Mirosław Kraśniański, przeciw któremu pada najwięcej zarzutów z ratusza. – Naszym zdaniem oferta WPEC-u jest bardziej ekonomiczna, bo ten proponuje podłączenie szkoły za jedyne 110 tys. zł – tłumaczy.
Radny przyznaje, że rajcy początkowo rzeczywiście zgodzili się na przebudowę kotłowni. – Bo burmistrz tłumaczył nam, że chodzi o dobro dzieci. Ale potem okazało się, że potrzeba dwa razy tyle pieniędzy, a to już zbyt wiele. W międzyczasie pojawiła się tańsza oferta WPEC-u, więc po co wydawać 800 tys. zł?– dopytuje Kraśniański, jednocześnie tłumacząc, że większość rady uważa, że wyliczenia szefa samorządu są błędne.
Mirosław Kraśniański odpiera też zarzuty, że to jemu osobiście zależy, by umowę podpisać z WPEC-em, bo sam jest pracownikiem spółki. – Tam pracuje wielu ludzi, nie tylko ja jeden. To absolutnie nie jest żaden powód. Powiem więcej, pierwszy raz z dyrektorem swojej firmy rozmawiałem dopiero, gdy przewodniczący rady zaprosił go na sesję do Ścinawy – zapewnia.
Sprawę najprawdopodobniej rozstrzygnie prokuratura, a nawet Centralne Biuro Antykorupcyjne. Bo burmistrz zapowiada złożenie w tych instytucjach wniosków o działanie przez radnych na szkodę gminy. – Ja nie wydam tak dużych pieniędzy, tylko dlatego, że ktoś dogadał się z WPEC-em – podkreśla dobitnie Andrzej Holdenmajer. A rajcy odpowiadają, że przygotują stosowne oświadczenie, bo – jak dodaje radny Kraśniański – nie może być tak, że burmistrz wprowadza mieszkańców w błąd, a ci znają tylko jedną stronę sprawy.