Mateusz Rogalski, którego marzeniem było dojechanie na Kamczatkę motorem, a następnie przejechanie się linią transsyberyjską, zrealizował swój cel. Dotarcie na półwysep zajęło mu 36 dni.
– Dojechałem! Ponad czternaście tysięcy kilometrów! Dziesiątki przygód! Niezliczona ilość życzliwych ludzi! Oto szybki bilans mojej podróży! Niestety znów nie mam czasu by pisać więcej, ale ten dzień nastąpi i wtedy będziecie mogli dowiedzieć się dlaczego warto mieć zapasowe klucze, jakie historie może opowiedzieć major z siedmioletnim stażem chirurga w Afganistanie, które komary kąsają najmocniej, jak wygląda anioł, dlaczego nienawidzę fotografów i takie tam rosyjskie przypowieści. – taki wpis mogliśmy znaleźć na prywatnym blogu Mateusza, trzy tygodnie temu.
Obecnie lubinianin zmierza już do Polski. Z Władywostoku udał się linią transsyberyjską do Moskwy. – Podróż koleją przez tak długi czas, to siedem dni bez prysznica z ograniczonym dostępem do prądu. Jednak najważniejsi są ludzie! Cała podróż zależy od tego, z kim ją odbywasz. – napisał Mateusz Rogalski.