KGHM testuje właśnie maszynę, która zamiast ludzi mogłaby pracować w najniebezpieczniejszych miejscach kopalni. Jak informuje rzecznik prasowy Polskiej Miedzi Dariusz Wyborski, maszyny mogą zastąpić górników na przodku już na początku przyszłego roku.
Testy zdalnie sterowanego kombajnu trwają w kopani Polkowice-Sieroszowice od stycznia. – Zdarzały się już sytuacje, kiedy byliśmy zmuszeni do wymiany poszczególnych części w prototypie kombajnu. Pozwoliło nam to na jeszcze lepsze dostosowanie go do warunków panujących w naszych kopalniach – tłumaczy Wyborski.
Według rzecznika, największą zaletą maszyny jest możliwość jej zdalnego sterowania. – Operator nie będzie musiał przebywać wewnątrz kombajnu, by nim sterować. Może w tym czasie siedzieć w klimatyzowanym i odpornym na wstrząsy pomieszczeniu – zauważa. – Ponadto, według niektórych specjalistów, taka maszyna może pracować całą dobę, co byłoby bardzo ekonomiczne – dodaje.
Dzięki wprowadzeniu nowej technologii, spółka zaoszczędzi także sporo czasu przy procesie związanym z wydobyciem. – Jednak najważniejsze jest to, że być może już wkrótce, w całkowicie niezabezpieczonym miejscu, jakim jest przodek, nie będą pracować ludzie – podkreśla Wyborski.