W każdy ciepły weekend Rokitki odwiedza kilkudziesięciu, jak nie kilkuset lubinian. Bo gdzie lepiej znosi się upały, jak nie nad wodą. Okazuje się jednak, że pływając w tamtejszym jeziorze, robimy to na własną odpowiedzialność, a co więcej łamiemy prawo. Możemy za to dostać nawet 250 zł mandatu.
Lubinianie już dawno upodobali sobie jeziorko w Rokitkach jako miejsce letniego wypoczynku. Podobnie jak mieszkańcy całego regionu – w weekendy zjeżdża się tam nawet kilka tysięcy osób.
– Płacę kilka złotych za wstęp i mogę miło spędzić czas z rodziną. Teren jest ogrodzony, więc wiem, że dzieci są bezpieczne, jest też miejsce na grilla. A jak robi się za gorąco, można się ochłodzić w wodzie – opowiada jedna z naszych Czytelniczek.
I właśnie ta woda stanowi dziś problem. Mundurowi nie kryją, że osoby, które kąpią się w jeziorze, łamią prawo. – Kąpielisko jest terenem prywatnym. Jego właściciel od dawna szuka ratowników, jednak dopóki ich nie będzie, obowiązuje zakaz wchodzenia do wody – podkreśla podinspektor Przemysław Kozioł, komendant chojnowskiego komisariatu.
Mundurowi regularnie kontrolują obiekt, szczególnie od piątku do niedzieli. – Teren jest oznakowany, ludzie wiedzą, że nie mogą się kąpać. Jeśli mimo wszystko wchodzą do wody, musimy reagować – zaznacza. Komendant przyznaje, że policjanci nie są aż tak restrykcyjni – nie nakładają mandatów na osoby, które tylko zamoczyły sobie stopy. Ale ci, którzy mimo pouczenia, konsekwentnie pływają w jeziorze, popełniają wykroczenie. Muszą więc liczyć się z mandatem.
Ukarani mogą też być kierowcy, którzy zostawiają swoje auta wokół kąpieliska, w lesie czy po obu stronach drogi. – Są tam znaki zakazujące parkowania, więc tu także może skończyć się na mandacie – zaznacza podinspektor Kozioł.