Wodospad z dachu

32

– Fachowcy odwalili fuszerkę i woda leje mi się na głowę! Sama lepiej bym to zrobiła – mówi zdenerwowana Gabriela Pietrzak z Turowa, która zwróciła się do nas o pomoc. Kobieta jest byłą pracownicą PGR, skąd otrzymała dom, w którym obecnie mieszka. Kilka lat temu dach budynku zaczął przeciekać. Od tamtej pory pani Gabriela prowadzi wojnę z legnickim oddziałem Agencji Nieruchomości Rolnych.

– Ile ja już pieniędzy włożyłam w to mieszkanie? To jest jakiś skandal! – żali się kobieta. Gdy pani Gabriela kilka lat temu zobaczyła co dzieje się z jej dachem, zawiadomiła właściciela budynku, który wykonuje i pokrywa koszty wszelkich remontów. – Na reakcję czekałam kilka miesięcy. Fachowcy przyjechali dopiero wtedy, gdy postraszyłam ich telewizją – relacjonuje.

Do tego czasu kobieta na własną rękę oszuszała ściany i przeprowadzała drobne remonty dachu. – W końcu pojawili się robotnicy. Panowie bardzo długo naprawiali ten dach. W wiosce mówi się, że pewnego dnia pracownicy zapytali się jednego z chłopaków, który stał pod sklepem, jak kładzie się papę. Tacy fachowcy… – opowiada pani Gabriela.

Jednak po ostatnich deszczowych tygodniach, dach ponownie zaczął przeciekać. – Woda lała się dosłownie strumieniami. Tutaj z góry to wyglądało jak wodospad. Chciałam ponownie skontaktować się z agencją, ale bez skutku. Nikt nie odbierał – twierdzi kobieta.

Główny specjalista w legnickim oddziale Agencji Nieruchomości Rolnych Janusz Kaczmarczyk zaprzecza. – To nieprawda. Jesteśmy z panią Pietrzak w ciągłym kontakcie – mówi.

Jak tłumaczy Kaczmarczyk, dokumentacja została jakiś czas temu przekazana ubezpieczycielowi. – Teraz czekamy na decyzję. Mamy zamiar skutecznie zakończyć tę sprawę – zapewnia. Mężczyzna na razie nie wie jednak kiedy to nastąpi, bo jak się okazuje, problem tkwi nie tylko w oczekiwaniu na pieniądze z ubezpieczenia.

– Dom, o którym mówimy jest podzielony na dwie części. Jeśli chcielibyśmy zrobić kapitalny remont pokrycia dachu, konieczna byłaby współpraca z sąsiadami pani Pietrzak, którzy pod nas nie podlegają – wyjaśnia.

Kaczmarczyk planuje wyremontować cały dach, a na koniec obciążyć sąsiadów pani Gabrieli połową kosztów. – Tak się pewnie skończy. Mamy dokładnie tysiąc budynków. Nie stać nas na sponsorowanie kogokolwiek – podkreśla Janusz Kaczmarczyk z ANR.


POWIĄZANE ARTYKUŁY