– Kolejny kierowca autobusu linii numer 3 zrobił cyrk! – pisze Czytelniczka w e-mailu do naszej redakcji. – Ja nie wiem czy tymi autobusami jeżdżą imbecyle, czy jak to jest? – pyta oburzona kobieta. Tak się złożyło, że tą samą linią jechał kierownik działu przewozów w lubińskim PKS Piotr Socha. I jak nam powiedział, kierowca rzeczywiście zachował się nieodpowiednio, za co został ukarany.
Jedna z lubinianek opowiedziała nam o sytuacji, która miała miejsce kilka dni temu. – Gdy autobus wjeżdżał w zatoczkę, na przystanku stały dwie panie. Kierowca zatrzymał pojazd i otworzył jedynie środkowe drzwi. Jedna z kobiet stała bliżej tylnego wejścia, jednak szofer nie raczył go otworzyć. Pani, widząc tę reakcję, ruszyła w kierunku środkowych drzwi. A kierowca zatrzasnął je przed jej nosem – relacjonuje obserwatorka zdarzenia.
Jak powiedziała nam kobieta, pasażerka uśmiechnęła się tylko z politowaniem dla kierowcy. – Ten ostatecznie pozwolił jej wejść, jednak gdy tylko kobieta znalazła się w wewnątrz pojazdu, zasugerował jej, że do autobusu powinno się biec, a nie spacerować – opowiada poirytowana.
To jednak nie koniec. Nasza Czytelniczka zapewnia, że kierowca podjeżdżając na następny przystanek ekspresowo otworzył i zamknął drzwi, co doprowadziło do kolejnej nieprzyjemnej sytuacji. – W tym momencie z autobusu wysiadała akurat kobieta z dzieckiem. Kierowca przygniótł drzwiami nogę malucha. Mama zaczęła krzyczeć. Szofer ponownie otworzył i w mgnieniu oka zamknął drzwi, które ponownie przygniotły nogę dziecka. Wtedy zareagowali pozostali pasażerowie, a ten siedział zadowolony – zapewnia lubinianka.
Okazuje się, że tym samym kursem podróżował Piotr Socha, kierownik działu przewozów w lubińskim PKS. Ma zatem pełen obraz sytuacji. – Siedziałem na ostatnim siedzeniu, przy tylnych drzwiach. Celowo wsiadam do autobusu z tyłu. Przyglądam się wtedy z bliska pracy kierowców oraz zachowaniu pasażerów – tłumaczy.
Kierownik Socha potwierdza, że w pierwszym przypadku szofer rzeczywiście otworzył tylko środkowe drzwi, które następnie zamknął pasażerce przed nosem. – Też mnie się to nie spodobało, bo należało otworzyć również tylne drzwi, do których się wcześniej kierowała. Ale na pewno nie powiedział jej żeby biegła do autobusu – podkreśla.
Socha przyznaje też, że na następnym przystanku kierowca zbyt szybko zamknął drzwi. – To prawda. Jednak nie zauważyłem, aby dziecku drzwi przygniotły nóżkę – dementuje.
Co więcej, kierownik zapewnił nas, że rozmawiał z poszkodowaną kobietą i nie usłyszał od niej, by pasażerka uskarżała się na jakiekolwiek bóle. Ani ona ani dziecko. – Drzwi, natrafiając na przeszkodę podczas zamykania, automatycznie otwierają się. Chodzi o to, aby w trakcie podobnej sytuacji nie wyrządzić pasażerowi większej szkody – tłumaczy.
Mimo prób załagodzenia sytuacji przez kobietę, kierownik postanowił ukarać szofera. – Byłem w środku autobusu i nie zamierzam tolerować takich zachowań. Nie podoba mi się, że kierowca nie przeprosił pasażerki – mówi. Sprawa zakończyła się dla kierowcy pisemnym upomnieniem i odebraniem premii za lipiec.