Związkowcy dopięli swego. Walne zgromadzenie akcjonariuszy odwołało ze składu rady nadzorczej Lecha Jaronia, Macieja Łaganowskiego i Pawła Markowskiego, rzekomo reprezentantów załogi, ale zdaniem związkowców – figurantów. – Po wynikach głosowania, kiedy ich powoływano i odwoływano, widać, że załoga nie chce ich jako swoich przedstawicieli. Zastanawiałem się tylko czy walne, po raz kolejny złamie prawo, czy w końcu zacznie go przestrzegać – komentuje Józef Czyczerski, szef związkowej Solidarności.
Jaroń, Łaganowski i Markowski przez kilka miesięcy zasiadali w nadzorze spółki. Zastąpili w niej związkowców: Józefa Czyczerskiego, Leszka Hajdackiego i Ryszarda Kurka, którzy byli członkami rady od wielu lat, ale po zamieszkach przed siedzibą KGHM, minister skarbu nie powołał ich na następną kadencję. To miała być dla nich kara.
Związkowcy zebrali jednak podpisy załogi i doprowadzili do referendum o odwołanie nowych członków nadzoru. Zdecydowana większość była za odwołaniem „trzech muszkieterów” z rady. Wniosek trafił więc pod obrady walnego zgromadzenia. I panowie zostali odwołani.
– Decyzja akcjonariusza, to decyzja akcjonariusza. Nie ma co z nią polemizować – przyznaje Paweł Markowski, który jako jedyny był na wczorajszych obradach walnego zgromadzenia. – Ja i tak jestem zadowolony, że mogłem zasiadać w radzie. Bo chociaż krótko, to w ważnym dla spółki okresie – podsumowuje.
Teraz związkowcy znów mogą wziąć udział w wyborach. Bo zarząd będzie musiał rozpisać nowe. Zanim wystawią swoich kandydatów muszą jednak przeprowadzić prawybory wśród swoich członków. Czy wystartują ci sami? Skarb państwa na wczorajszym walnym zabezpieczył się przed takim rozwiązaniem. – Choć nie zrobiliśmy nic na szkodę spółki, nie udzielili nam absolutorium za wcześniejszą kadencję. Co to oznacza? Teraz wykorzystają ten fakt do czarnego PR – tłumaczy Józef Czyczerski.
– Będą rozgłaszać, że jak ktoś, kto nie otrzymał absolutorium może znów zasiadać w radzie. A nie udzielając go nam, nawet nie podali żadnego powodu. Rząd przysłał tylko swojego przedstawiciela z gotowymi decyzjami. To przykład zemsty politycznej. Do głowy by mi nie przyszło, że minister może się tak poniżyć – przyznaje.
Ale związkowiec nie wyklucza swojego ponownego startu. – Chciałbym zobaczyć miny polityków jak wystartuję. Właśnie za takie zachowanie polityków poniżej ich godności w stosunku do przeciętnych obywateli – dodaje.
Związkowiec nie ukrywa bowiem, że ostatnie decyzje skarbu państwa – jak choćby odebranie spółce połowy zysku, czyli ponad 5 mld zł – to faszyzm w wydaniu Platformy Obywatelskiej. – I obłuda. Obiecali, że jak wprowadzą podatek od kopalin, to odpuszczą z dywidendą. A tu proszę zabierają aż 5 mld, zadłużają spółkę. Byle tylko wyciągnąć z niej jak najwięcej. To jest totalitaryzm, a nie państwo prawa. Rząd nie przestrzega prawa, a stanowi je tak, jak chce – kończy dobitnie.