Kaźmierczyk: Jestem zadowolony i wzruszony

65

Na Uroczystej Akademii zorganizowanej z okazji 40-lecia łyżwiarstwa szybkiego w Lubinie nie mogło zabraknąć twórcy MKS Cuprum, Adama Kaźmierczyka. Jak powiedział były trener „Echa” Twardogóry, z perspektywy tylu lat, decyzja o przybyciu do Lubina była jedną z najlepszych jaką podjął w swoim życiu.

 

 

W dwóch słowach nie w sposób opisać czterdzieści lat łyżwiarstwa szybkiego w Lubinie. Pan najlepiej pamięta początki sekcji. Jakbyśmy mieli teraz cofnąć się czasie i przypomnieć sobie te chwile, to co jaka myśl nasuwa się pierwsza?

Adam Kaźmierczyk, twórca sekcji łyżwiarstwa szybkiego w Lubinie: Łatwo nie było, ale przyjechałem tutaj z żoną i moim byłym zawodnikiem. Pracowaliśmy w trzech różnych szkołach w tym mieście. Pojawiliśmy się tutaj we wrześniu, natomiast już w styczniu nastąpiło otwarcie lodowiska hokejowego. Połowa młodzieży z Lubina chodziła z łyżwami na plecach, ale zanim stworzyliśmy sekcję tutaj, to jeździliśmy trenować do Wrocławia, aby odpowiednio się przygotować do sezonu.

Czy z perspektywy tylu lat jest pan zadowolony z obecnego wizerunku klubu?

AK: Jestem zadowolony, że się udało wychować olimpijki, no i wielu mistrzów i wicemistrzów Polski. Członkowie sekcji wyjeżdżali również na młodzieżowe mistrzostwa świata.

Nie z przypadku na Igrzyskach Olimpijskich znalazła się najpierw Lilianna Morawiec, a później Natalia Czerwonka. Świadczy to o tym, że zawodnicy z Lubina mieli i mają wiele ambicji, które doprowadzają ich do takich turniejów.

AK: Z dużej masy młodzieży zawsze wypłynie talent i w tym przypadku to się akuratnie udało.

Pan zaczął interesować się sportem bardzo wcześnie. Na początku była to lekkoatletyka.

AK: Cały czas odkąd pamiętam bawiłem się w lekkoatletykę. Oczywiście w Twardogórze i tam osiągałem spore wyniki. Sam byłem instruktorem, trenerem i proszę sobie wyobrazić, że sam jeden założyłem sekcję lekkoatletyczną i osiągałem z ta młodzieżą nie gorsze wyniki jak szóste miejsce na Dolnym Śląsku, a najlepsze było trzecie miejsce. Były to niesamowite dyscypliny, skok o tyczce, rzut młotem, biegi przez płotki itd.

Uroczysta Akademia była okazją do spotkania się ze starymi kolegami po fachu, zawodnikami, działaczami. Po tylu latach wciąż łączy was jedno – łyżwiarstwo szybkie.

AK: Przede wszystkim jest wzruszenie. Sięgając pamięcią takie odczucia towarzyszą w momencie kiedy zawodnik staje na najwyższym podium i grają hymn Polski. Takie wzruszenie odczuwałem będąc na mistrzostwach Świata Juniorów w Holandii, gdzie Makowski zdobył szóste miejsce na dystansie pięciu kilometrów co dla Holendrów i Rosjan było wyczynem niesamowitym. Później przyjechaliśmy do Warszawy na tzw. Zawody Przyjaźni Krajów Demokracji Ludowej. Byli to zawodnicy wysokiej klasy, Niemcy, Rosjanie. Tam Makowski zdobył złoty medal i tam było maksymalne wzruszenie.
 


POWIĄZANE ARTYKUŁY