Minuty od tragedii dzieliły wczoraj mieszkankę bloku przy ul. Mickiewicza. Kobieta leżała na podłodze. W kuchni było pełno dymu, przypalał się garnek. Strażacy musieli wyważyć drzwi. Na szczęście lokatorka była przytomna.
Straż pożarną o godz. 19 wezwali czujni sąsiedzi. Na klatce był dym. – Zagasiliśmy garnek i wezwaliśmy pogotowie – relacjonuje dyżurny operacyjny lubińskiej straży pożarnej.
Kobieta była cały czas przytomna, zbadał ją lekarz i stwierdził, że nic jej się nie stało. Do akcji wyjechały trzy zastępy lubińskiej straży pożarnej.
Po zagaszeniu garnka, budynek trzeba było wywietrzyć.