Wojciech Łobodziński, Maciej Iwański, Grzegorz Bartczak – to piłkarze, których odejście z Zagłębia w wypadku wyrzucenia z ekstraklasy tego klubu jest niemal pewne. Także dwaj kadrowicze ze zdegradowanego już Widzewa nie chcą w przyszłym sezonie grać w drugiej lidze.
Lubińscy piłkarze na razie jak ognia unikają odpowiedzi na pytanie, co zrobią, jeśli ich drużyna zostanie karnie przesunięta o szczebel niżej. Jest jednak tajemnicą poliszynela, że im bliżej ma zawodnik do reprezentacji, tym bardziej będzie chciał latem zmienić pracodawcę.
Raz już przeżyłem horror karnej degradacji ze Szczakowianką. Drugi raz nie mam zamiaru tego przerabiać – twierdzi pomocnik miedziowej jedenastki Maciej Iwański.
– Czy to równoznaczne z deklaracją, że jeśli pana drużyna będzie drugoligowcem, to pan odejdzie z Lubina? – pytamy. – Na razie drugoligowcem nie jest , więc nie ma tematu. Swoją drogą, jeśli mija drugi tydzień i nadal nie ma decyzji, to moim zdaniem jest to dobra wróżba. Widocznie dowody na korupcję w Lubinie są słabe – dodaje "Iwan".
– Jak nas wyrzucą, to się będę zastanawiał. Na razie dalej jesteśmy w pierwszej lidze, więc nie myślę o tym, co się może stać za tydzień – komentuje wczorajsze odroczenie decyzji Grzegorz Bartczak. – Mnie interesuje zdobycie w tym roku Pucharu Polski, a nie dywagacje. Co ma być, to będzie. Nie mam na to wpływu – podkreśla.
Więcej w Przeglądzie Sportowym
fot. ekstraklasa.wp.pl