Alarm na położnictwie. Do odwołania

30

Natychmiastowej reakcji pracowników lubińskiego szpitala wymagała diagnoza postawiona jednej z pacjentek. Kobieta, która dzień wcześniej urodziła dziecko, zachorowała na ospę. Matkę i jej maluszka trzeba więc było odizolować, a oddział odkazić. Zapadła też decyzja – na oddział przyjmowane są tylko nagłe przypadki. Do końca tygodnia na położnictwie nie ma też odwiedzin.

Kobieta urodziła w nocy z piątku na sobotę. Wczoraj na jej ciele pojawiła się wysypka. Lekarze od razu zdiagnozowali, że to ospa. A ponieważ choroba jest zakaźna, natychmiast powiadomiono szpitalny zespół do spraw zakażeń.

– Na podstawie okresu wylęgania choroby ustaliliśmy, że pacjentka przyszła do nas już zakażona tą chorobą. Ale ponieważ leżała na sali z innymi paniami i korzystała ze wspólnej łazienki, konieczne było podjęcie działań, które zniwelują rozprzestrzenienie się choroby – tłumaczy Agnieszka Bukowska, koordynator ds. zakażeń szpitalnych.

Panie, które miały styczność z chorą pacjentką zostały poddane szczególnej obserwacji, a porodówka i jak i pozostałe pomieszczenia na oddziale zdezynfekowane. – Natomiast chora pacjentka i jej maluszek otrzymali osobną salę z łazienką. Kobieta ma odrębny personel, na razie nie może też opuszczać sali, ani wyjść do domu, ponieważ karmi dziecko piersią – tłumaczy Agnieszka Bukowska.

Na razie na oddziale obowiązuje zakaz odwiedzin, do niedzieli wstrzymane są też planowe przyjęcia. – Wszystko to w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo naszych pacjentów – tłumaczy Agnieszka Bukowska. Kobieta jednocześnie uspokaja, że ustalenia nie dotyczą nagłych przypadków, u których zaczyna się już akcja porodowa. – Takie panie nie muszą się niczego obawiać, bo sale są już zdezynfekowane i na pewno nie odeślemy żadnej z pacjentek, która zacznie rodzić do odległego szpitala w innym mieście. Takie panie na pewno zostaną przyjęte – zapewnia.


POWIĄZANE ARTYKUŁY