Ulotki, plakaty, tabliczki, pojemniki na psie odchody… Od kilku lat władze miasta usiłują zwiększyć świadomość mieszkańców, którzy nie sprzątają po swoich pupilach. Jak oceniają strażnicy miejscy, spore rezultaty w połączeniu z monitoringiem, przynoszą wprowadzone w dwa lata temu żółte kartki.
Przy tego typu zdarzeniach bardzo ciężko jest odnaleźć sprawcę. – Mandat może być wystawiony tylko i wyłącznie wtedy, gdy mamy pewność, że to właśnie ta, a nie inna osoba zlekceważyła przepisy – tłumaczy Mieczysław Żebrowski, specjalista ds. służby lubińskiej straży miejskiej.
W takich sytuacjach dużą rolę odgrywa monitoring. – Strażnik nie zawsze ma możliwość złapać mieszkańca na gorącym uczynku. Jednak bardzo wiele spraw zostało rozwiązanych za pomocą nagrań wideo – przyznaje.
Kartka trafia bezpośrednio do osoby lekceważącej przepisy. – Jest to ostrzeżenie. Dane lubinianina, który ją otrzyma, trafiają do specjalnego rejestru – tłumaczy Żebrowski.
Kiedy sytuacja się powtórzy i okaże się, że dana osoba otrzymała już upomnienie, może spodziewać się nawet 500-złotowego mandatu. Jednak jak podkreślają funkcjonariusze, kara pieniężna to ostateczność.
– Częściej stosujemy upomnienia, a jeśli zdarzają się mandaty, to ich wysokość jest uzależniona od warunków ekonomicznych danej osoby – zapewnia.
Warto dodać, że żółta kartka ma także charakter edukacyjny. Znajdują się na niej przepisy, za których złamanie dana osoba otrzymała kartkę.