Biega po budynku z ostrym narzędziem w dłoni. Kopie w drzwi mieszkań, robiąc w nich dziury. Wybija szyby i straszy sąsiadów, że jego koledzy, gdy on trafi do więzienia, wywiozą tego, kto na niego doniesie do lasu. W czarnym worku.
W budynku socjalnym przy Skłodowskiej-Curie 98 sieje postrach pewien mężczyzna. Co na to policja? – Czasami trzeba po nich dzwonić cztery razy, aby się w końcu ruszyli. A nawet jeśli już przyjadą, nie zabierają go na dołek, choć wszczyna awantury i w każdym przypadku jest pod wpływem alkoholu – żali się mieszkanka bloku.
– Od pewnego czasu jest coraz gorzej. Tam mieszkają dzieci! Nie wszyscy należą do „marginesu społecznego”. Część ludzi pracuje – pisze w mailu do naszej redakcji lubinianka. Mieszkańcy budynku boją się wyjść z mieszkań. Kobieta obawia się wręcz, że skończy się to tragedią. – W końcu kogoś zabije! To co wtedy? Kto za to odpowie? – pyta.
Policja potwierdza, że mieszkańcy budynku przy Skłodowskiej-Curie rzeczywiście mają problem z sąsiadem. – Od początku tego roku mieliśmy pod tym adresem 32 interwencje, w tym sześć odnośnie jednego mężczyzny – mówi aspirant sztabowy Jan Pociecha, rzecznik lubińskiej policji. – Budynek jest pod szczególnym nadzorem dzielnicowego. Jednak nie możemy nic więcej zrobić. Nie możemy postawić pod blokiem patrolu – dodaje.
Cały problem podobno tkwi w tym, że choć mieszkańcy wzywają policję, nikt nie chce złożyć oficjalnego zawiadomienia na stwarzającego zagrożenie mężczyznę. Zwykle kończy się zatrzymaniem do chwili wytrzeźwienia i wypuszczeniem delikwenta.
Kobieta, która do nas napisała, przyznaje, że mieszkańcy się boją. Ona również, dlatego chce pozostać anonimowa. Ma jednak żal do policji, za opieszałość. – W tej chwili piszę skargę do komendanta wojewódzkiego na oficerów lubińskiej policji. Jeżeli jest wezwanie, to przyjeżdża się natychmiast. Czasami trzeba po nich dzwonić cztery razy, aby się w końcu ruszyli – dodaje.
Rzecznik lubińskich stróżów twierdzi, że przyjeżdżają na każde wezwanie, jednak według kolejności lub ważności zgłoszeń. – Staramy się reagować jak najszybciej. Jeśli zgłoszeń jest kilka, to najpierw jedziemy tam, gdzie jest zagrożenie życia lub zdrowia – wyjaśnia Pociecha. – Do budynku na Skłodowskiej-Curie statystycznie najczęściej wzywani jesteśmy, ponieważ ktoś po spożyciu alkoholu nie chce opuścić lokalu. Zdarzają się i zgłoszenia przestraszonego mieszkańca, ponieważ ktoś puka do drzwi – dodaje.