LUBIN. Czy wysyłając SMS dbamy o ortografię i interpunkcję, używając przy tym polskich znaków? Czy, gdy ktoś użyje przy nas wulgaryzmu, zwracamy mu uwagę? Dziś Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.
– Trzeba przyznać, że społeczeństwo jest dużo lepiej wykształcone niż kilkadziesiąt lat temu. Gdy byłam dzieckiem, mężczyźni mówili „poszłem” zamiast „poszedłem” i nie zwracano im z tego powodu uwagi. Sam profesor Jan Miodek, którego zresztą uważam za autorytet w dziedzinie poprawności językowej, twierdzi że Polacy nie najgorzej posługują się językiem – zapewnia polonistka z Salezjańskiego Liceum Ogólnokształcącego.
Rozmówczyni zaznacza, że błędy pojawiają się wszędzie. Jednak polonistka, dużo bardziej od niepoprawności językowej, która często wynika z nieświadomości, obawia się przekleństw.
– Wulgaryzmy od pewnego czasu stały się dla ludzi zbyt oczywiste i to mnie niepokoi. Kilkanaście lat temu, gdy chłopiec w klasie powiedział „cholera”, był natychmiast upominany przez koleżanki. Teraz tej odruchowej wrażliwości brakuje. Bez najmniejszych oporów przeklinają staruszkowie, dojrzali ludzie, młodzież i dzieci – podsumowuje zaniepokojona.
Duży wpływ na obniżenie poprawności językowej ma także dzisiejsza technologia. – Mało kto, podczas wysyłania krótkiej wiadomości za pośrednictwem internetu lub telefonu komórkowego dba o stylistykę czy korzysta z polskich znaków – zauważa polonistka. – Mało kto wie, że mówiąc „wysłałem sms-a” popełnia błąd – dodaje. – Powinniśmy dbać o język, którym się posługujemy – apeluje.