LUBIN. – Wiem, że mój syn jest niewinny. Co więcej, policjant, który był jego głównym oskarżycielem, teraz siedzi w areszcie za branie łapówek – to komentarz posła Ryszarda Zbrzyznego z SLD do wyroku lubińskiego sądu, który skazał syna parlamentarzysty za jazdę pod wpływem alkoholu i spowodowanie kolizji drogowej.
Sytuacja miała miejsce cztery lata temu, ale wyrok Szymon Z. usłyszał dopiero kilka dni temu. 32-latek ma zapłacić 3 tys. zł kary grzywny, na dwa lata sąd zakazał mu też prowadzenia pojazdów mechanicznych.
– Moim zdaniem to nie o syna tu chodzi. To nagonka na moją osobę. Rzecznik sądu publicznie mówił nawet, że mają na mnie haka. Jeśli tak to proszę mnie zamknąć, skoro coś na mnie mają, to nawet złożę mandat – ironizuje Ryszard Zbrzyzny.
Parlamentarzysta zapewnia też, że tego feralnego dnia, kiedy Szymon Z. jechał samochodem, był akurat w domu i wie, że syn był trzeźwy.
Dodajmy, że sytuacja miała miejsce w 2008 roku. Szymon Z. wracał wieczorem do domu, kiedy nagle uderzył jadącym renault w inny pojazd. Poszkodowana kobieta wezwała policję.
Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna miał prawie promil alkoholu w organizmie. Później lubinianin zmieniał jeszcze zeznania raz informując, że to jego żona kierowała pojazdem, innym razem, że kolega. Wyrok sądu nie jest prawomocny, synowi posła przysługuje prawo do odwołania.