LUBIN. Na nietypowe zjawisko natknęli się dziś rano mieszkańcy Przylesia. Na placu pomiędzy ulicami Jastrzębią i Wronią kierowca złotego matiza zamiast zaparkować między wyznaczonymi liniami, wjechał w choinki… i sobie poszedł.
– Wszyscy nagle zaczęli z psami rano na spacer wychodzić. Idą na parking i mają niezły ubaw. Bo jak można tak zaparkować – śmieje się jeden z mieszkańców osiedla, który przesłał nam zdjęcia pojazdu. Auto rzeczywiście przejechało parking i zatrzymało się na choinkach. – A w środku tylko poduszka i puszka po piwie, więc może ktoś urządził tam imprezę – żartuje.
Mężczyzna dodaje jednak, że choinki szczęśliwie stanęły na drodze tego fatalnego kierowcy. – Drzewa przynajmniej zatrzymały pojazd, bo co by było, gdyby tak zjechał ze skarpy. Mógłby sobie albo jakiemuś przechodniowi tylko krzywdę wyrządzić – zauważa lubinianin.
Straż miejska zapewnia, że zajmie się sprawą. – Na miejsce pojedzie patrol i sprawdzi, co się tam stało – zapewnia komendant Robert Kotulski.