LUBIN. Wyraźnie zmalała zachorowalność wśród przedszkolaków. Pomimo nietypowej, jak na tę porę roku pogody, dzieci przestały być podatne na wirusy, choć zarazki częściej rozprzestrzeniają się w dodatnich temperaturach.
Janina Szelągowska, państwowy powiatowy inspektor sanitarny potwierdza, że okres poważnych wirusów na szczęście już minął. – Zarówno w Lubinie, jak i w regionie, nie odnotowaliśmy wzmożonej zachorowalności. Czas grypy, świnki, ospy i odry dobiega końca – informuje inspektor.
– Dziś w zajęciach uczestniczy 101 na 125 dzieci – informuje Bożena Zarzycka, dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 7. – Aktualnie nie widać, by dzieci notorycznie chorowały. Najgorszy okres już minął. Owszem, zdarzają się pojedyncze przypadki, ale jest to zdecydowana mniejszość – tłumaczy dyrektor.
Największa absencja wśród maluchów była widoczna pod koniec grudnia. – Dostrzegliśmy to podczas rozliczenia całego miesiąca. Przedszkole jest płatne za pobyt dziecka w konkretnych godzinach. Widzieliśmy wtedy duży spadek zysku, stąd wnioski, że dzieci brakowało – wyjaśnia dyrektor Zarzycka.
Przedszkole Miejskie nr 10 kryzys w związku zachorowalnościami przeżywało w listopadzie. – To właśnie wtedy widoczna była spora absencja – informuje Jadwiga Musiał, dyrektor placówki. – Dziś frekwencja nie spada poniżej 90 proc. – dodaje.
– Kilka tygodni temu dzieci były narażone na rotawirusy. Teraz sytuacja się unormowała. Od poniedziałku w placówce mamy komplet, ponieważ zaczął się tydzień karnawałowy i dzieci bardzo chętnie przychodzą na zajęcia – tłumaczy Małgorzata Bieza, dyrektor Przedszkola Miejskiego nr 5.