LUBIN. Bezdomni, żeby spędzić noc w ogrzewalni, muszą teraz dmuchać w alkomat. Takie rozwiązanie pomoże pracownikom lubińskiego przytuliska na bieżąco kontrolować trzeźwość podopiecznych.
– Warunek jest jeden: ludzie, którzy zechcą spędzić noc w ogrzewalni na Ustroniu przy kościele św. Wojciecha, muszą być trzeźwi. Innego wyjścia nie ma – podkreśla Grzegorz Rzeski, prezes lubińskiego koła Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta, prowadzącego ogrzewalnię. – Bezdomni nie mogą mieć więcej, jak pół promila alkoholu – informuje. Inaczej pracownicy placówki wzywają policję lub straż miejską, która zajmuje się taką osobą.
Wcześniej stan trzeźwości ludzi bez dachu nad głową oceniali pracownicy. – Teraz będzie znacznie łatwiej. Urządzenie do pomiaru alkoholu dostaliśmy od Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Wczesnej Terapii Uzależnień – informuje Grzegorz Rzeski. – Takie urządzenie mobilizuje bezdomnych, żeby nie sięgali po alkohol. Ci, którzy przychodzą do nas kolejną noc z rzędu są już trzeźwi – cieszy się prezes.
Ogrzewalnia czynna jest od godziny 20 do 8 rano. Bezdomni otrzymują tam ciepłą herbatę, posiłek, a przede wszystkim nocleg. – Budynek pomieści niemal trzydzieści osób. Na razie noc spędza u nas około piętnastu osób – informuje Grzegorz Rzeski.