LUBIN. – Codziennie rano odwożę dziecko do Szkoły Podstawowej nr 10 i nawet nie mam gdzie zaparkować samochodu! – żali się nasz Czytelnik w mailu do redakcji. – Wraz z innymi rodzicami wjeżdżamy za znak zakazu, który stoi przy kościele św. Maksymiliana Kolbego – mówi wprost tata siedmiolatka. Pracownicy placówki tłumaczą, że znak zakazu wjazdu jest tam konieczny. – Kierowcy manewrują samochodami, a w takich sytuacjach o potrącenie nie trudno – tłumaczą.
– Legalne zaparkowanie przy budynku graniczy z cudem! Nawet na pięć minut nie ma gdzie zostawić auta – żali się nasz Czytelnik. – Pod zakaz wjeżdżamy już od roku i jak dotąd nie było problemu – przyznaje tata siedmiolatka. – W ubiegłym tygodniu straż miejska karała kierowców, którzy łamali prawo. Myślałem, że mundurowi przymkną oko – nic bardziej mylnego – dodaje zmotoryzowany.
Pracownicy placówki tłumaczą, że znak stoi przed budynkiem właśnie z uwagi na uczniów. – Chodzi o bezpieczeństwo maluchów. Poza tym nie ma miejsca na parkingi. Z boiska nie zrobimy przecież placu dla aut – kwituje kierownik gospodarczy w SP nr 10 , Marzena Leszczak. – Rodzice mogą korzystać z wolnych miejsc po drugiej stronie ulicy. Znacznie bezpieczniej jest zostawić auto na parkingu i odprowadzić dziecko do szkoły – podsumowuje kierowniczka.