LUBIN. – To brnięcie w coraz większe bagno! – tak poseł Ryszard Zbrzyzny komentuje dzisiejszą decyzję walnego zgromadzenia akcjonariuszy Polskiej Miedzi, które większością głosów powołało do rady nadzorczej spółki Lecha Jaronia, Macieja Łaganowskiego i Pawła Markowskiego. – My już mamy swoich przedstawicieli, wybranych zgodnie z prawem. To Józef Czyczerski, Ryszard Kurek i Leszek Hajdacki powinni zasiadać w radzie – podkreśla Zbrzyzny.
– W tej sprawie trwa poważny spór prawny – tłumaczy Ryszard Zbrzyzny, który na posiedzeniu walnego zgromadzenia występował jako jeden z akcjonariuszy. – W maju załoga wybrała swoich przedstawicieli, walne zgromadzenie potwierdziło słuszność tych wyborów, a potem nie powołało jej do składu rady. Sprawa jest na etapie prokuratury, jest też rozstrzygana przez sąd gospodarczy i cywilny. Przed rozstrzygnięciem prawnym, powoływanie nowych członków to dalsze komplikowanie sytuacji w spółce – dodaje.
Zbrzyzny złożył nawet wniosek o przerwanie walnego do czasu zakończenia spraw w sądzie i prokuraturze, nie uzyskał jednak poparcia większości akcjonariuszy. Poseł wskazywał też, że sam protokół z przebiegu wrześniowego głosowania na nowych członków zawiera liczne błędy prawne. Nie ma tam liczby głosów ważnych i nieważnych, brakuje informacji o protestach wyborczych, których zdaniem związkowców było aż kilkadziesiąt.
Ostatecznie – większością głosów przedstawiciela skarbu państwa – Jaroń, Łaganowski i Markowski zostali dziś powołani do składu rady. Na sali obrad pojawił się tylko jeden z nich.
– Ja w tym sporze nie jestem stroną – broni się Maciej Łaganowski. – Czuję się pełnoprawnym członkiem rady, bo przecież były wybory, wziąłem w nich udział i wygrałem. Teraz zamiast analizować jakieś spory, pora zająć się ważniejszymi sprawami. Notowania miedzi i innych metali lecą w dół, więc trudno będzie zarządzać tą spółką – dodaje, zapewniając, że zna specyfikę KGHM, bo w tej firmie pracuje od ponad 40 lat.
Związkowcy zapowiadają, że zaskarżą podjęte dziś uchwały. W ciągu kilku dni rozpoczną też procedury odwoławcze nowego składu rady nadzorczej, bo zebrali już wymaganą lic
zbę podpisów 15 procent załogi. – Była szansa, by rozwiązać tę sytuację i poczekać na rozstrzygnięcie sądu. Nie wysłuchano mnie. Zamiast tego brnie się w dalsze łamanie prawa w tej spółce. To kuriozum! Mamy teraz dwa protokoły z wyborów i sześciu przedstawicieli załogi – podsumowuje Ryszard Zbrzyzny.